Andy Green zaprzeczył słowom Nikolasa Tombazisa, podkreślając, że FIA już dawno miała dostęp do kanałów hamulcowych Racing Point.

Zespoły nadal oczekują na werdykt w sprawie protestu przeciwko Różowemu Mercedesowi, czyli wykorzystaniu nieswoich projektów części przez ekipę z Silverstone.

Sytuacja jest skomplikowana nie tylko przez zawiłości techniczne, ale również przez nieścisłości w wypowiedziach i działaniach FIA. Podczas pobytu F1 na Hungaroringu, szef ds. technicznych bolidów jednomiejscowych stwierdził, że części zaskarżone przez Renault nie były wcześniej sprawdzane przez Federację.

O tym, że fabryka Racing Point została odwiedzona przez FIA jeszcze przed GP Australii, wiadomo już od kilku miesięcy. Andy Green, opowiadając o niej pierwszy raz, wspominał, że wtedy nie wykazano żadnych nieprawidłowości.

Pytany - już na torze Silverstone - o niedawne słowa Nikolasa Tombazisa, dyrektor techniczny zespołu ocenił, że do mediów przedostały się wypowiedzi, które nie pokrywają się z rzeczywistością.

- To nie jest prawdą. FIA otrzymała wszystkie dane z naszych kanałów hamulcowych podczas wizyty i porównała je z kanałami Mercedesa. Skomentowali to i dyskutowali. Tombazis nie był wtedy obecny, to byli jego koledzy. 

Wcześniej przedstawiciele Racing Point deklarowali skopiowanie koncepcji Mercedesa na podstawie dokładnych zdjęć i własnych rysunków. Teraz jednak Green wyjawił, iż kanały zostały nabyte w 2019 roku.

- Nie próbowaliśmy chować kanałów. One były częścią tego, co daliśmy FIA. Oni mówili o podobieństwie do Mercedesa, a my wytłumaczyliśmy, że są podobne, bo kupiliśmy je w 2019 roku.

Taki ruch był faktycznie legalny kilka miesięcy temu, ponieważ te elementy nie były umieszczone na liście części w poprzednim sezonie. Renault nieprzypadkowo zaskarżyło właśnie kanały chłodzące hamulce, pamiętając o zmianie, za którą samo optowało.

Ta modyfikacja przepisów, która jest kluczowa dla protestu, nadaje jednak ogromnych zawiłości całej sprawie. Racing Point mógł mieć (w zasadzie miał) legalny dostęp do elementu, o nielegalne skopiowanie którego jest teraz oskarżany.

Możliwe więc, że FIA będzie musiała ocenić cały proces tworzenia kanałów RP20 w oparciu o kanały W10, biorąc pod uwagę obecny regulamin, według którego kanały RP20 muszą być jednak samodzielnie stworzone przez Racing Point. Nawet pisząc to można się po prostu zgubić.

Dyrektor techniczny ekipy z Silverstone jest jednak pewien, że wszystko ułoży się korzystnie dla niego. Taką postawę prezentuje już od testów, na których z ogromnym spokojem i wielką pewnością tłumaczył, dlaczego nic nie powinno grozić jego zespołowi.

- Pracowaliśmy nad tym w ostatnich tygodniach. Wysłaliśmy niektóre dokumenty do FIA w czasie weekendu i naszą obronę do sędziów kilka dni temu. Nasi prawnicy pracują nad tym intenstywnie od około tygodnia. Uważamy, że protest powinien zostać odrzucony. Zasady są jasne i my to podkreślaliśmy. Widzimy, że zrobiliśmy wszystko zgodnie z nimi.