Od GP Belgii 2024 FIA wprowadzi w życie kolejną dyrektywę techniczną, która będzie dotyczyła elastycznych przednich skrzydeł w bolidach F1. Zabieg ma na celu przede wszystkim zebranie dodatkowych danych.

Temat wyginających się elementów powraca jak bumerang do Formuły 1 z dość dużą regularnością. Ostatnio miało to miejsce w okolicach GP Kanady, gdy niektóre ekipy były podejrzewane o uzyskiwanie przewagi w tym obszarze. Sprawa szybko ucichła i wydawało się, że być może jest to koniec dyskusji. Tak się jednak nie stanie.

Co ciekawe, ówczesnym sprawcą zamieszania miał być obóz Red Bulla, który w ostatnich latach sam był podejrzewany przez czujną konkurencję o mocne naginanie regulaminu na tej płaszczyźnie. W czerwcu z kolei sytuacja miała ulec zmianie i to właśnie Byki dopatrzyły się pewnych nieprawidłowości po stronie rywali - mianowicie ich uwagę miały przykuć elementy z bolidów McLarena, Ferrari oraz Mercedesa.

Już za tydzień, podczas rundy na Spa-Francorchamps, w życie wejdzie nowa dyrektywa techniczna, której głównym założeniem będzie próba oceny zachowania przednich skrzydeł. Formalniej rzecz ujmując, jest to spora aktualizacja istniejącego dokumentu, który odnosi się do kwestii uginania, aczkolwiek cały zapis jest zwyczajnie nowy.

Dyrektywa TD034G wymusi zamontowanie dodatkowych kamer, pokazujących przednie skrzydła, na wybranych samochodach. Maszyny nie zostały sprecyzowane i są dosłownie opisane jako "wybrane".

Rozwiązanie zostanie wdrożone jedynie na pierwszy i drugi trening, aby nie stanowiło obciążenia dla zespołów podczas dwóch kluczowych dni weekendu wyścigowego, a przede wszystkim najważniejszych sesji.

To właśnie próba zebrania danych i ocenienia funkcjonowania tych elementów jest głównym celem najnowszego zabiegu FIA. Federacja zamierza sprawdzić zachowanie skrzydeł przy różnych prędkościach oraz stwierdzić, czy jest ono zgodne ze statycznymi testami uginania, czy może sprytne ekipy zdołały ponownie wymknąć się takim mechanizmom.

Z reguły dyrektywy - które są niepublicznymi dokumentami, mającymi pomagać w doprecyzowywaniu regulacji bez zmieniania samych przepisów - służą na przykład do dokładniejszego egzekwowania zasad. Tym razem tak się nie stanie, bo FIA sięgnęła po ten mechanizm, aby móc lepiej przyjrzeć się sprawie i zdobyć kluczowe informacje.

W tej chwili nie oczekuje się szybkiego wymuszania zmian w projektach, bo - jak słyszymy - jest to bardzo skomplikowane z uwagi na różnice w tym, co i gdzie ugina się w różnych bolidach.

Informacja o istnieniu dyrektywy została nam dziś potwierdzona w padoku na Hungaroringu, a sama jej treść ujawniona. Dokument jest stosunkowo świeży i pojawił się dopiero w tym tygodniu.