Międzynarodowa Federacja Samochodowa zmodyfikowała kolejną dyrektywę techniczną, sprawiając, że pit stopy staną się wolniejsze.
Już od rundy na Hungaroringu, zaplanowanej na weekend kończący lipiec i rozpoczynający sierpień, obowiązywać zaczną doprecyzowane przepisy, których celem będzie spowolnienie zmian opon.
FIA, powołując się na względy bezpieczeństwa, zmieniła zapisy dyrektywy TD22A. Stało się to po tym, jak niektóre zespoły skarżyły się, iż ich rywale wykonują pit stopy szybciej, niż jest to możliwe.
Autosport podał, iż podejrzewano wykorzystywanie znacznej automatyzacji niektórych procesów, co ma być niezgodne punktem 12.8.4. Regulaminu Technicznego - szczególnie drugą jego częścią - do którego odnosi się także dyrektywa.
- Urządzenia stosowane do zakładania lub ściągania kół muszą być zasilane jedynie sprężonym powietrzem lub azotem. Wszelkie systemy czujników mogą działać wyłącznie pasywnie.
Federacja miała uznać, że może to doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji, np. wypuszczenia samochodu z niedokręconymi kołami. Nowe wytyczne mają temu zapobiegać, jednak wejdą w życie dopiero za miesiąc, by ekipy zdążyły zmodyfikować swoje procedury.
Od GP Węgier fazy pit stopów będą musiały być zgodne z minimalnym czasem reakcji, jaki może osiągnąć człowiek.
Według RaceFans, jeśli dana czynność zostanie wykonana poniżej 0,15 sekundy, czujnik będzie oznaczał ją jako nieważną, nakazując powtórzenie jej. Będzie to miało zastosowanie np. od momentu dokręcenia koła do nakazania opuszczenia bolidu mechanikowi z przednim podnośnikiem.
Z kolei od położenia maszyny do przekazania sygnału kierowcy minąć będzie musiało przynajmniej 0,2 sekundy.
Sytuacja zbiegła się z niedawnymi wypowiedziami Helmuta Marko, doradcy Red Bulla, który sugerował, iż Mercedes bacznie przyglądał się jego ekipie i doszukiwał się czegoś w pit stopach.
Byki są oczywistym celem tej dyrektywy, ponieważ to one wykonują w tym sezonie zdecydowanie najszybsze zmiany.