W trakcie weekendu w Meksyku po światku F1 szalały plotki o tym, że jeden zespół poważnie przekroczył limit budżetowy w sezonie 2024. Dziś FIA wydała oficjalny komunikat i potwierdziła tylko proceduralną wpadkę Astona Martina. Powtórki afery sprzed trzech lat nie będzie.

Od kilku dni wszyscy fani wyczekiwali informacji na temat tego, czy ktoś naprawdę złamał limit budżetowy w sezonie 2024. Na starcie rundy na Autodromo Hermanos Rodriguez pojawiły się plotki o tym, że jedna ekipa może być w dużych tarapatach z tego powodu. Inna, Aston Martin, miała mieć już zawartą ugodę dot. popełnienia proceduralnego błędu.

Choć wiele osób spodziewało się, że dojdzie do złamania reguł finansowych, to finału sprawy ciągle wyczekiwano, gdyż w żadnym wypadku nie został on przesądzony. Rozstrzygnięcie poznaliśmy dopiero dziś.

- FIA potwierdza, że zakończyła przegląd dokumentacji sprawozdawczej ds. limitów budżetowych za 2024 rok. Przegląd był procesem bardzo dokładnym i intensywnym, trwającym aż 7 miesięcy. FIA potwierdza, że taki proces jest szczególnie czasochłonny, biorąc pod uwagę złożoność regulaminu finansowego oraz konieczność oceny aspektów technicznych (i związanych z tym kosztów) aktywności rozwojowych, jakie podejmują zespoły i producenci silników F1. FIA potwierdza również, że wszyscy udzielili pełnego wsparcia w dostarczaniu wymaganych informacji. Przez cały proces wszystkie strony działały w duchu dobrej wiary i współpracy.

Werdykt jest znacznie mniej ekscytujący, niż sugerowały doniesienia. Z grona wszystkich zespołów i producentów silników tylko Aston Martin zaliczył drobną wpadkę. Ma ona naturę proceduralną, a z komunikatu wynika, że doszło tam po prostu do przesłania niepodpisanego zeznania. 

Powody takiej pomyłki nie zostały dokładnie ujawnione, ale w kuluarach opisywano je jako bardzo zrozumiałe oraz uzasadnione. Sama FIA wspomniała, że Aston Martin współpracował, naprawił błąd i nie uzyskał z tego żadnych korzyści. W związku z tym obie strony zawarły ugodę (ABA, Accepted Breach Agreement), która zakończyła się bez żadnych kar. Stajnia z Silverstone musi jedynie pokryć koszty przygotowania ABA.

- Naruszenie proceduralne nastąpiło w wyjątkowych i nieprzewidzianych okolicznościach, które były całkowicie poza kontrolą Astona Martina, a także uniemożliwiły niezależnej firmie audytorskiej podpisanie dokumentacji sprawozdawczej za 2024 rok. Tym samym uniemożliwiło to Astonowi Martinowi złożenie [podpisanej dokumentacji] w wymaganym terminie sprawozdawczym - czytamy w podsumowaniu ugody.

Z dużej chmury mały deszcz. Dlaczego?

Taki rozwój wydarzeń i niepotwierdzenie doniesień stanowią zaskoczenie, choć były jak najbardziej możliwe. Pogłoski mediów (których nie można mylić z fake newsami z portali społecznościowych) miały dużą podstawę, a w tle trwało niemałe zamieszanie, plus oczywiście cała analiza wyraźnie się przeciągnęła.

Przede wszystkim jednak od początku zaznaczano, że domniemany zespół, który mógł naruszyć regulamin finansowy, ciągle jeszcze mocno bronił się w dyskusjach z FIA. To główny czynnik, o którym można łatwo zapomnieć.

W przypadku wystąpienia potencjalnych nieprawidłowości Federacja normalnie rozmawia z uczestnikami, jako że niektóre obszary wymagają doprecyzowania. Gdy w 2022 roku na świeczniku znalazł się Red Bull, to w tle też trwały przeróżne ustalenia, a ostatecznie podano przecież dwie wersje naruszenia, tj. pełną i po korekcie jednego z prostych błędów, co znacznie łagodziło tamto przewinienie. 

Nieprzypadkowo zresztą tym razem żadne media, posiadające jakąkolwiek wiarygodność, nie odważyły się na wymienienie ekipy z nazwy. Stały za tym dwa czynniki - wnioski z 2022 roku oraz odpowiedzialność mediów.

Przyczyny ostrożnego podejścia były naturalne. Wymienienie kogoś z nazwy oznaczałoby wizerunkową katastrofę dla tej organizacji, a przez kilka kolejnych dni z wielu stron leciałyby zaczepki, negatywne komentarze i wszystko to, co obserwowaliśmy w 2022 roku. Dziennikarze nie byli pewni tego, czy zespół ostatecznie się nie wybroni. Musieli jak najbardziej zakładać, że gdyby tak się stało, to sami mogliby być pociągnięci do odpowiedzialności za naruszenie wizerunku poprzez nieprawdziwą informację.