Nie milkną echa zamieszania z udziałem sędziów wyścigu F1 w USA. Decyzja ws. starcia Maxa Verstappena i Lando Norrisa ma doprowadzić do zmian w niesławnych wytycznych.

Choć McLarenowi nie udało się odwrócić kary wicelidera mistrzostw, to być może wszystko zakończy się niebezpośrednim przyznaniem Formuły 1 do tego, iż w sędziowaniu ostatnio coś było nie tak. W mediach pojawiły się dziś podsumowania standardowego spotkania kierowców z FIA, na którym był to oczywiście najważniejszy temat. Informacje o tym, że zasady ścigania czeka korekta, można znaleźć już w BBC, De Telegraaf czy u Adama Coopera (formu1a.uno).

Najwięcej szczegółów podało BBC. Źródła portalu opisały odprawę jako cywilizowaną, natomiast sama FIA miała określać ją jako odbytą w atmosferze współpracy. Choć w tej chwili nieznane są detale zmian w wytycznych, to jasne jest, iż będą one dotyczyć obrony Maxa Verstappena. Większość kierowców uznała bowiem, że w Austin Holender sprytnie wykorzystał regulaminową lukę. Sam mistrz miał nawet przyznać, że gdyby zasady były inne, to zmieniłby swoje podejście.

Wszystko dotyczy tego, że w tej chwili wytyczne najprawdopodobniej skupiają się po prostu na atakującym, a nie broniącym. Nie można stwierdzić tego ze stuprocentową pewnością, ponieważ ten zbiór reguł pozostanie niepubliczny do 2025 roku, aczkolwiek ani przecieki z mediów, ani interpretacje arbitrów, ani wypowiedzi kierowców nie wskazują na to, że jest inaczej.

To o tyle skandaliczna sprawa, że publiczna wersja wytycznych z 2022 roku miała w sobie konkretny i - wydawałoby się - naturalny zapis o tym, co musi zrobić zawodnik w defensywie: - Samochód, który jest wyprzedzany, musi być w stanie zmieścić się w zakręcie, pozostając przy tym w granicach toru - brzmiała tamta reguła.

Oczywiście istnieje możliwość stworzenia kontrargumentu o tym, że obecne przepisy w banalny sposób pozwalają na zakazanie obrony "na Verstappena". Sam artykuł 33.3 Regulaminu Sportowego mówi przecież, że kierowcy w granicach rozsądku mają postarać się o utrzymanie aut na torze przez cały czas trwania zawodów. Ponadto zakazuje się im opuszczania białych linii bez uzasadnionego powodu. Mimo tego większość stawki miała optować za tym, aby wprost zakazać tego, co w USA zrobił Max.

Z artykułu BBC można również wyczytać, iż panuje względny konsensus co do tego, że w Teksasie sędziowie zwyczajnie się mylili. Najlepiej pokazuje to przytoczone zajście z piątkowej odprawy, na której miało dojść do ciekawego zripostowana przedstawicieli Federacji.

- FIA podkreśliła, jak ważne jest postrzeganie decyzji jako konsekwentnych. To spotkało się z kontrą kierowców, którzy stwierdzili, że konsekwencja jest pozbawiona sensu, gdy podejmuje się błędne decyzje - napisał Andrew Benson, dziennikarz F1.

Wraz z tekstami na temat piątkowego spotkania pojawił się też interesujący komunikat FIA. Uchyla on rąbka tajemnicy co do tego, jak powstają wskazówki dla sędziów.

- Ogólnie zobowiązano się do kontynuowania aktualizacji wytycznych ws. ścigania - przekazał rzecznik. - Ponieważ to zawodnicy życzyli sobie stworzenia wytycznych i wraz ze Stowarzyszeniem Kierowców Grand Prix zgodzili się na ich wdrożenie, każda aktualizacja jest dokonywana po konsultacjach z nimi. 

- Ogólnie przyjęte jest, że wytyczne powinny ewoluować, a nie bazować na pojedynczych incydentach, takich jak te z Austin. Wytyczne powinny być tworzone z uwagi na chęć zapewnienia konsekwentnych ocen i werdyktów sędziów. 

Kolejne dyskusje na ten temat mają odbyć się podczas GP Kataru. Adam Cooper napisał dziś, że za takim wyborem stoi fakt, iż jest to znacznie spokojniejszy weekend niż GP Las Vegas. Doha ugości F1 jednak dopiero na przełomie listopada i grudnia, w ramach przedostatniej rundy sezonu 2024. Wcześniej odbędą się zawody w Brazylii i USA.