Sędziowie odrzucili petycję McLarena, który domagał się rewizji incydentu z udziałem Lando Norrisa i Maxa Verstappena z GP USA. Brytyjski zespół wydał mocne oświadczenie, w którym położył nacisk na brak możliwości zmiany nieprawidłowej klasyfikacji wyścigu F1.
Zawsze w przypadku ubiegania się o ponowne rozpatrzenie decyzji konieczne jest przedstawienie nowego, znaczącego, istotnego w sprawie (odnoszącego się do sedna) oraz niedostępnego wcześniej dowodu. Jest to pierwszy krok, który stoi na drodze do otwarcia dochodzenia. Zaliczenie go nie gwarantuje niczego więcej poza tym, iż zajście zostanie ocenione drugi raz.
Zgodnie z przewidywaniami i interpretacją Lando Norrisa (więcej TUTAJ) McLaren próbował pokazać, że sędziowie popełnili całkowity błąd w ocenie i wybrali złą wytyczną - tj. odnieśli się do ataku Norrisa po zewnętrznej, a nie nurkowania Verstappena po wewnętrznej.
Zespół nie przedstawił jednak konkretnego materiału, na przykład nowego nagrania, lecz powoływał się na samą decyzję sędziów z Austin. Twierdzono, że błąd jest znaczący i istotny w sprawie, a ponadto nieprawidłowy werdykt był nowy oraz początkowo niedostępny dla McLarena.
To dość pokrętne podejście jak na prawo do rewizji, które udaje się uzyskać dość rzadko. W końcu wymagane jest tu dostarczenie czarno-białego, niezaprzeczalnego materiału, którego nie będzie się dało łatwo odrzucić.
Do ponownego przyjrzenia się starciu Norrisa z Verstappenem finalnie nie doszło. Arbitrzy stwierdzili, iż dowód nie spełnił wymogów do przyznania rewizji. W szczególności nie był to nowy dowód, który odnosił się do sedna sprawy (z ang. relevant).
- Jakikolwiek nowy element musi demonstrować błąd. Błąd, którego istnienie musi zostać udowodnione, sam w sobie nie może być tym elementem - argumentowano.
Czy można zmienić błąd sędziów?
Choć wniosek został odrzucony, to nie jest to koniec tej historii. Sama dokumentacja z posiedzenia zawiera w sobie kilka ciekawych zdań o tym, co chciał zrobić McLaren. Była to próba zmiany szybko podjętej decyzji, którą uczestnik uznawał za błędną i nie mógł na spokojnie przedstawić swoich argumentów.
Sędziowie zgodzili się ze stwierdzeniem McLarena i Red Bulla, według których prawo do rewizji zawiesza poprzeczkę bardzo wysoko. Skomentowali to w taki sposób: - Czy powinno tak być lub nie, jest tematem dla organu zarządzającego (czyli FIA), a nie samych arbitrów, których zadaniem jest egzekwowanie zasad w sposób uczciwy i niezależny.
Pomarańczowi podkreślili natomiast, że w ich opinii powinien istnieć inny sposób korygowania decyzji, które podejmuje się w samym wyścigu. Sędziowie dodali, że prawo do rewizji dotyczy raczej werdyktów, które zapadają po spotkaniu z obiema stronami, a nie pod presją czasu w trakcie rywalizacji.
W tym przypadku - choć nie zostało to nigdzie oficjalnie podane - klamka musiała zapaść szybko, gdyż była to końcówka wyścigu. Z wypowiedzi wielu innych zawodników z Austin można było wywnioskować, że właśnie takie podejście jest obecnie stosowane. Chodzi o to, aby nie zmieniać składu podium i nie trzymać publiczności w niepewności przez wiele godzin, co w przeszłości budziło kontrowersje.
Mocny komentarz McLarena
Jakąś godzinę po przegraniu tej walki stajnia z Woking wydała osobny komunikat. Choć ma on zamknąć ten temat, to tak naprawdę stanowi grzeczne - choć ostre - wytknięcie, iż przez brak możliwości skorygowania błędu arbitrów klasyfikacja końcowa wyścigu może być nieprawidłowa.
- Przyjmujemy decyzję sędziów, którzy odrzucili nasz wniosek o prawo do rewizji - przekazał McLaren. - Nie zgadzamy się z interpretacją z dokumentacji FIA, która uświadamia uczestnika o tym, że obiektywny, mierzalny i możliwy do udowodnienia błąd sędziów nie może być dopuszczalnym elementem, mogącym spełnić wszystkie kryteria [niezbędne do udzielenia rewizji].
- Chcielibyśmy podziękować FIA i sędziom za rozpatrzenie tej sprawy. Będziemy nadal blisko współpracować z FIA, aby lepiej zrozumieć, w jaki sposób zespoły mogą konstruktywnie kwestionować decyzje, które prowadzą do powstania nieprawidłowej klasyfikacji wyścigu.