Rozstanie z Kevinem Magnussenem i Romainem Grosjeanem, które ogłoszono na początku weekendu w Portugalii, było niespodzianką dla samych zainteresowanych.

Temat zmiany składu Haasa pojawiał się już od kilku lat, głównie w kontekście Francuza, którego pozostanie w stawce na sezony 2019 i 2020 było uznawane przynajmniej za dziwną decyzję.

Ostatecznie jednak kierowca, który był z zespołem od początku, w końcu opuści jego szeregi. Jak sam wyjawił, spodziewał się, że może paść na niego, ale nie przewidział, że jego kolega również zostanie pożegnany. O wszystkim zadecydowały pieniądze.

- Tak, trochę jestem zaskoczony. Wiedziałem, że prawdopodobnie jeden z nas straci miejsce, tak po prostu z powodu sytuacji na świecie, pandemii, przez którą finansowo zrobiło się bardzo trudno. Wiedziałem, że jeden z nas wyleci. Powiedziałem Guntherowi przez telefon, że spodziewałem się jednego, a on odpowiedział, że z powodów finansowych musi pożegnać się z jednym i drugim. Okej, w pełni to rozumiem. To był trudny rok, w którym wiele firm ucierpiało. Zespół obrał inną ścieżkę, a ja życzę im wszystkiego najlepszego na przyszłość. 

W czwartek Gunther Steiner wspominał, że budżety mogą mieć znaczenie przy wyborze nowych kierowców.

Kevin Magnussen, poruszając temat opłacania startów, powiedział wprost, że nie byłby w stanie przynieść zbyt wiele.

- Nie jestem w stanie zapewnić takiego wsparcia, jakie trzeba mieć w Formule 1. Mam sponsorów i partnerów, ale nie są wielcy, nie mają wystarczająco, by zrobić różnicę. Nie będę mówił w imieniu zespołu. Gunther i Gene mogą powiedzieć wam, dlaczego zrobili tak, jak zrobili. Ja jednak nie mogę wnieść tyle, ile mogą inni kierowcy.

W tej chwili, na świeżo po ogłoszeniu decyzji, odchodzący z Haasa zawodnicy nie wiedzą jeszcze, co będą robić w przyszłym roku. Obaj wspomnieli, że chcieliby wrócić do walki o wyższe cele, niż ma to miejsce obecnie w Formule 1.

- Jestem bardzo otwarty na wszystko w tej chwili. Naprawdę brakuje mi uczucia wygrywania wyścigów. To coś, o czym niedawno zacząłem sporo myśleć. Mam otwarte opcje. Rozmawiam z różnymi zespołami i ludźmi. Kto wie, co wydarzy się w F1? Nauczyłem się przez ostatnie lata, by nigdy nie mówić nigdy i mieć zawsze otwarte drzwi. Mogę dać z siebie więcej w Formule 1, ciągle się poprawiam jako kierowca i czuję, że jestem gotowy na następny krok tutaj, ale jest tak właśnie w momencie, gdy prawdopodobnie będę musiał być z boku - powiedział Kevin.

- Są dyskusje i są miejsca, w których chciałbym się ścigać. Także ja tęsknię za wygrywaniem, rozpoczynaniem weekendu z myślą, że mogę walczyć o zwycięstwo, o podium, a nie z nadzieją na wyjście z Q1 lub zdobycie punktu lub dwóch, jeśli coś się wydarzy. To nie oznacza, że nie daję z siebie wszystkiego, ale - jako kierowcy wyścigowemu - po prostu mi czegoś brakuje. Mam nadzieję, że uda mi się znaleźć dobrą opcję i dać wam znać od razu - dodał Romain.