Po czwartkowych ogłoszeniach pewne stało się, iż amerykańska ekipa w całości odświeży swój skład po zakończeniu sezonu 2021. Chociaż nie wiadomo jeszcze, kto do niej dołączy, Gunther Steiner wskazał, czym powinien się legitymować odpowiedni kandydat.
Haas postanowił rozstać się z Romainem Grosjeanem i Kevinem Magnussenem po odpowiedniu pięciu i czterech wspólnych latach.
O zmianach w zespole mówiło się już od dłuższego czasu, przynajmniej w kontekście jednego ze wspomnianej dwójki. Szefostwo zdecydowało się jednak na kompletną przebudowę, informując swoich zawodników możliwie jak najszybciej.
- Zdecydowaliśmy się dwa, trzy tygodnie temu. Zadzwoniłem do nich w zeszłym tygodniu. To bardzo trudne. Tak jak mieliśmy wzloty i upadki, to jednak nie mówi się ludziom po tak długim czasie, że się ich nie lubi. Muszę jednak dbać o zespół. I oni to zrozumieli. Znaczy się, jasne, nie byli zadowoleni. Kto byłby? Jednak zrozumieli to. Nie ma między nami złej krwi. Chcemy dojechać do końca sezonu - tłumaczył Gunther Steiner.
Szef ekipy musi teraz znaleźć następców Francuza i Duńczyka. W mediach od pewnego czasu mówi się, iż jednym z faworytów może być Nikita Mazepin, który na pewno zasiliłby budżet Haasa sympatycznie wyglądającym przelewem.
Nadal niejasne jest także, czy zespół zdecyduje się na zwiększenie zakresu współpracy z Ferrari, co mogłoby wiązać się z oddaniem miejsca jednemu z wychowanków Włochów. To pasowałoby do kolejnych plotek, według których Mick Schumacher niekoniecznie musi zadebiutować w F1 w Alfie Romeo, ale właśnie w Haasie.
Gunther Steiner nie ukrywał, że będzie brał pod uwagę kwestie finansowe, co oznacza, iż kierowca płacący może trafić właśnie do amerykańskiej ekipy.
- Możemy się oglądać za takimi zawodnikami, którzy dysponują talentem i wsparciem. Talent zawsze musi być, nie tylko pieniądze, bo on jest ważniejszy. Niektórzy ludzie mają jednak sponsorów, z którymi przychodzą, więc patrzymy na wszystkie opcje.
- Wszystko jest możliwe. W przyszłym roku nie będzie niczego do stracenia, ale musimy coś zyskać, bo nie możemy stracić dużo, patrząc na to, gdzie teraz jesteśmy. Chcemy jednak mieć ten sam skład w 2022 roku, gdy będą nowe przepisy i nowy samochód. Przyszły rok to także okazja. Wygląda na to, że nie będzie cudowny, ale to wyzwanie i okazja, by zbudować coś na sezon 2022, kiedy to - mam nadzieję - będziemy znów lepsi.