McLaren zdecydował się na rozszerzenie swojego programu rozwoju kierowców. W szeregi urzędujących mistrzów świata konstruktorów F1 weszli m.in. Leo Fornaroli i Richard Verschoor, czyli świeżo upieczony mistrz Formuły 2 oraz tegoroczny wicelider serii.
Fornaroli to zdecydowanie najgłośniejsze wzmocnienie akademii. Nowy mistrz Formuły 2 do tej pory nie był związany z żadnym zespołem, a jego szanse na awans na najwyższy poziom oceniano raczej jako niewielkie. W pewnym sensie nadal tak jest, ale teraz zostanie przynajmniej kierowcą rozwojowym i testowym stajni z Woking. Wobec braku Alexa Dunne'a to on będzie de facto głównym młodym kierowcą McLarena.
- Jestem niesamowicie dumny, że dołączam do Programu Rozwoju Kierowców McLarena po kolejnym udanym roku na torze. Zdobycie tytułów w Formule 3 i Formule 2 było ważnym krokiem w mojej karierze, a teraz jestem zmotywowany, aby zrobić kolejny krok i rozwijać się w ramach programu, pracując na mój ostateczny cel, czyli ściganie się na najwyższym poziomie - powiedział zawodnik.
Włoch ma za sobą imponujące dwa sezony, w trakcie których wygrał dwie główne kategorie juniorskie rok po roku - przy czym w drugiej serii dokonał tego w debiucie. Przed nim udało się to tylko czterem kierowcom, którzy dziś ścigają się w F1. Dość dobrze znanym faktem jest to, że Fornaroli, uchodzący za jednego z najbardziej równych juniorów, nie wygrał żadnego wyścigu od 2021 roku aż do tegorocznego sprintu w Wielkiej Brytanii, a mimo to zdobył tytuł F3.
Z powodu obowiązujących przepisów Leo nie może pozostać w F2 na kolejny sezon, dlatego podpisanie kontraktu z McLarenem daje mu pewne zajęcie na sezon 2026. Prawdopodobnie będzie regularnie podróżował z zespołem na weekendy wyścigowe, pojawiał się w niektórych treningach i realizował zadania rozwojowe w symulatorze. Mimo tego jego szanse na jazdę w F1 nie urosły dramatycznie, ale brytyjski zespół nie tak dawno temu miał do czynienia z kimś, kto długo także nie był na radarze Formuły 1, a jednak tam trafił.
Wielkie porządki w McLaren Driver Development Programme
Program McLarena to ciekawy przypadek. Nie jest najgłośniejszy czy najbardziej medialny, ale poza Lando Norrisem prowadził ostatnio Gabriela Bortoleto - choć ten wszedł tam raczej późno, a awansu doczekał się z kimś innym. Zwykle brakowało tam gwiazd, ale sporadycznie trafiały tam nieoczywiste nazwiska, pozostawione przez największych graczy, które coś w sobie miały. Brazylijczyk nie zalicza może idealnego debiutu, lecz miał kilka bardzo dobrych momentów i pokazał, że zainteresowanie światka F1 nie było błędem.
W ostatnich miesiącach akademia McLarena przeszła za to gruntowną przebudowę. Jeszcze pół roku temu w seriach towarzyszących F1 jeździło czterech kierowców reprezentujących barwy papai - Martinius Stenshorne, Ugo Ugochukwu, Brando Badoer i Alex Dunne. Dziś żaden z nich nie jest już częścią programu. O ile rozstanie z pierwszą trójką trudno uznać za zaskoczenie w kontekście słabych wyników w Formule 3, o tyle odejście Dunne’a było dużym wstrząsem, a w tle doszło do niemałego zamieszania, na którym Irlandczyk jak na razie nie wygrał.
Teraz zastąpiła ich nowa fala, zarówno zawodników z kartingu, jak i tych sprawdzonych już na poziomie F2. Poza Fornarolim do akademii dołączył Richard Verschoor (również F2) oraz Christian Costoya (karting). Ten pierwszy, z racji na swój wiek, naturalnie nie jest ani juniorem, ani jakimkolwiek prospektem, a do tego czeka na sprecyzowanie swojej roli. Jego piąty (i ostatni) sezon w Formule 2 mówi sam za siebie, ale na horyzoncie mogą być start w innej kategorii właśnie w McLarenie.
Costoya, będący dopiero na początku swojej kariery, to inna historia. Uchodzi on za topowy talent wchodzących do świata single-seaterów. Razem z Driesem Van Langendonckiem, członkiem tej samej akademii, jest określany przez McLarena jako jeden z najlepszych wśród tych, którzy zamieniają gokarty na bolidy.

