Charles Leclerc okazał się najszybszy w pierwszym i jedynym treningu przed wyścigiem F1 w Katarze.
FP1 w pigułce:
- jazdy odbyły się w przyjemnych temperaturach,
- McLaren nie grzeszył stabilnością,
- Lawson i Perez znów zaliczyli spięcie,
- Leclerc na czele.
Jedyny trening przed GP Kataru 2024 rozegrano chłodniejszych warunkach niż w zeszłym roku. W ten weekend sytuacja na Lusail będzie wyglądać zdecydowanie inaczej niż podczas ostatniej wizyty, co jest naturalnym następstwem przesunięcia wydarzenia na późniejszy termin w kalendarzu.
Synoptycy sugerują, że temperatura przez cały weekend ma oscylować w granicy 20 stopni. Dla porównania w sezonie 2023 termometry na miejscu przekraczały ekstremalną granicę 40 kresek, a na domiar złego panowała okrutna wilgotność. Więcej na temat zmian, w tym reakcji na problemy z oponami, można przeczytać TUTAJ.
Sporym mankamentem dziś był jednak silny wiatr, który miał spory wpływ na zachowanie bolidów. To dlatego w trakcie sesji obserwowaliśmy trochę niestabilności w szybkich sekcjach.
Wraz z zapaleniem się zielonego światła kierowcy bardzo szybko opuścili swoje garaże, co ma oczywiście związek ze sprinterskim formatem tej rundy, który obejmuje wyłącznie jeden, 60-minutowy trening.
Duży tłok na miejscowym obiekcie nie sprzyjał oczywiście wykonywaniu płynnych okrążeń, gdyż zawodnicy dość często wpadali na mniejsze i większe grupy rywali, którzy robili sobie przestrzeń przed swoimi próbami. W tym gronie znalazł się huczny duet, Perez i Lawson, który kolejny raz wymienił się uprzejmościami przez radio.
Jako pierwszy o nagięcie limitów toru pokusił się Lando Norris, co poskutkowało zaliczeniem świeżo zainstalowanej żwirowej pułapki. Podobną przygodę kilka chwil później zaliczył też Oscar Piastri.
Standardowo trening upływał dynamicznie, bo zespoły musiały sprawdzić różne rzeczy, mając na to mało czasu. Najbardziej widowiskowa była więc końcówka, w której oceniono tempo przed dzisiejszą czasówką.
Po przesiadce na opony oznaczone czerwonym paseczkiem najlepszy czas padł łupem Charlesa Leclerca. To małe zaskoczenie, gdyż Ferrari udawało się do Kataru może nie jak na ścięcie, ale z niewielkimi nadziejami. Prowizoryczne podium ze stratą powyżej czterech dziesiątych uzupełnili kolejno Lando Norris i Oscar Piastri, co - nie licząc straty - nie jest niespodzianką.
Przy wyciąganiu daleko idących wniosków po FP1 należy wziąć pod uwagę, że sesja odbywała się na skraju dnia i wieczora, a najważniejsze jazdy tego weekendu zobaczymy wieczorową porą.