Charles Leclerc był najszybszym kierowcą w spokojnej drugiej sesji treningowej przed Grand Prix Hiszpanii. Ferrari jest mocne i sprawiło świetne wrażenie. Mercedesy zdają się z kolei budzić do życia, gdyż wprowadzone poprawki przynajmniej dziś działały tak, jak należy.

FP2 w pigułce:

- Albon, Perez i Zhou powrócili do swoich bolidów po oddaniu swoich miejsc we wcześniejszej sesji
- Gorącym tematem wciąż pozostawała wzbudzająca wiele wątpliwości zmodyfikowana konstrukcja Red Bulla Astona Martina
- Awaria w bolidzie Valtteriego Bottasa we wczesnej fazie treningu
- Mercedesy przestały udawać piłeczkę kauczukową i wydają się być zdecydowanie bardziej stabilne na prostych
- Dużo szybkich przejazdów na najmiększych oponach
- Norris uszkodził swój bolid po agresywnym atakowaniu tarek

Drugiemu treningowi towarzyszyły równie dobre warunki pogodowe co wcześniejszej sesji. Temperatura powietrza wynosiła 30 stopni Celsjusza, a asfalt był rozgrzany o 15 stopni bardziej. Momentami dało się odczuć także mocne porywy wiatru.

Gdy światło w alei serwisowej zmieniło kolor na zielony, wielu zawodników bezzwłocznie rzuciło się w wir popołudniowych zajęć. Kierowcy w większości postanowili rozpocząć zmagania na pośrednich oponach, a kilku z nich zdecydowało się na najtwardszą mieszankę tego weekendu oraz ogólnie w gamie Pirelli.

Pierwsze minuty sesji przebiegały dość spokojnie. Zespoły realizowały swoje programy treningowe, nie szarżując niepotrzebnie na wczesnym etapie. Niewielki błąd popełnił Lando Norris, który postanowił osobiście skontrolować stan pułapki żwirowej na zewnętrznej stronie zakrętu numer 7.

Chwilę później poważniejsze kłopoty dopadły Valtteriego Bottasa, którego Alfa Romeo uległa awarii i zatrzymała się w pierwszej szykanie. Fin był siłą rzeczy zmuszony zakończyć przedwcześnie swój udział w sesji. Brak czerwonych flag i jedynie wirtualna neutralizacja przypomniała wszystkim o nieobecności dyrektora ostatnich wyścigów, Nielsa Witticha. Podczas weekendu na Circuit de Barcelona-Catalunya funkcję tę po raz pierwszy pełni Eduardo Freitas.

Po 20 minutach na czele tabeli znajdował się Max Verstappen (1:20.932). Zaraz za plecami mistrza świata plasował się duet Ferrari. Lokalny bohater, Carlos Sainz, tracił do Holendra 0,046 sekundy, a Charles Leclerc 0,063.

Chwilę później rezultat kierowcy z numerem 33 1 niespodziewanie poprawił na miękkich oponach Sebastian Vettel (1:20.703). Euforia fanów Niemca nie trwała jednak długo, gdyż Max bez problemu pobił jego czas, powracając na czoło live-timingu (1:20.006). Podobnie jak czterokrotny mistrz świata zmienił on swoje gumy na te z czerwonym paseczkiem. To zachęciło pozostałych z czołówki do podobnego zabiegu.

Trybuny ożywiły się, gdy chwilę później jeszcze lepszą próbą, o zaledwie 0,016 sekundy, popisał się Carlos Sainz. Zdecydowanie większą przewagę wyrobił sobie Charles Leclerc, który na swoim najszybszym przejeździe pobił okrążenie Hiszpana o ponad trzy dziesiąte (1:19.670). Do zabawy, wskakując na drugie miejsce, dołączył także George Russell (1:19.787).

Bardzo agresywnie ze swoimi samochodami obchodzili się Norris i Alex Albon, którzy poszukując limitów atakowali odważnie wysokie tarki w szybkich zakrętach. Taj polecił nawet swoim mechanikom przyjrzenie się podłodze bolidu w celu znalezienia możliwych uszkodzeń. W garażu McLarena nie było z kolei wątpliwości, że doszło do pewnych zniszczeń. W związku z tym Brytyjczyk nie pojawił się już na torze.

W międzyczasie do TOP 3 wskoczył Lewis Hamilton (1:19,874). Wysoko plasował się także kolejny z lokalnych bożyszczy - na 20 minut przed końcem Fernando Alonso był na P6. Na tym etapie niemal wszyscy kierowcy mieli już na koncie przejazdy na najmiększych oponach.

Ostatnia faza treningu przebiegała spokojnie, a zawodnicy nie poprawiali już swoich najlepszych czasów. Na chwilę przed końcem wizytę w żwirze zaliczył jeszcze niewidoczny w tej sesji Sergio Perez. 

Drugi trening padł łupem Charlesa Leclerca, którego Ferrari wygląda jak na razie bardzo mocno i solidnie. Czołową trójkę uzupełnili George Russell i Lewis Hamilton, w których obozie z pewnością będą panowały dziś dobre humory.

Po sesji do sędziowie zaprosili na rozmowę Alexa Albona, który blokował Carlosa Sainza. Wcześniej za blokowanie obu Mercedesów w FP1 po reprymendzie przyznano Fernando Alonso oraz Juriemu Vipsowi.

Ładowanie danych