George Russell wykręcił najszybszy czas w drugim treningu F1 przed GP Kanady 2025, choć uczynił to na pośredniej mieszance. Ponownie szybkie były Williamsy. Największą przygodę w trakcie sesji miał Lance Stroll, który rozbił bolid.

FP2 w pigułce:

- Leclerc nie pojechał w treningu,
- Stroll wcześnie uszkodził bolid,
- Russell najszybszy na mediumach,
- niepewna praca mieszanki C6.

Najważniejszą informacją przed startem drugiego treningu była nieobecność Charlesa Leclerca. W aucie Monakijczyka ucierpiało chassis, które musiało zostać wymienione. To wykluczyło go z jazd i oznaczało, że do soboty zawodnik Ferrari przystąpi po zaledwie 15 minutach, które spędził na torze.

Sesja rozpoczęła się podobnie jak pierwsza - od przygód. Małe problemy z pokonaniem sekcji 8-9 na początku napotkał Lewis Hamilton, lecz nie było to nic groźnego. Tego samego nie mógł powiedzieć Lance Stroll, który po niecałych 10 minutach zaliczył bolesną obcierkę na wyjściu z sekwencji 6-7. 

Kanadyjczyk po prostu otarł się o bandę po lewej stronie, najprawdopodobniej z powodu podsterowności. Nie było to jednak muśnięcie ściany, tylko mocniejszy kontakt, po którym lewe przednie koło zwyczajnie się poddało. Kierowca chciał jeszcze wrócić do swoich mechaników, ale inżynier przytomnie przypomniał mu, że jazda tak uszkodzonym pojazdem nie jest już dozwolona. To wykluczyło Strolla z treningu.

Mniejszych kłopotów nie uniknęli też inni zawodnicy. Na swojego Red Bulla narzekał Max Verstappen, który zgłaszał, że tył bolidu wyraźnie podskakuje. Z kolei dość zabawna wpadka przydarzyła się Alexowi Albonowi, który planował zjechanie na stanowisko serwisowe, ale zblokował koło i w konsekwencji musiał opuścić aleję, aby okrążyć obiekt raz jeszcze.

Później natomiast swój błąd z pierwszego treningu powtórzył Franco Colapinto, który obrócił się w bardzo podobnym stylu i to w tym samym miejscu. Była to niegroźna sytuacja, w przeciwieństwie do uślizgu Pierre'a Gasly'ego. Francuz na wyjściu z sekcji 3-4 pojechał bokiem przy samej ścianie i był bliski kraksy. 

W pierwszej części zawodnicy poświęcili więcej czasu głównie pośrednim mieszankom. To o tyle interesujące, że kilka godzin wcześniej najpopularniejszym wyborem były opony C6, które oczywiście musiały jeszcze powrócić przy szybkich próbach.

Gdy tak się stało, to na czele wylądował George Russell, aczkolwiek pojechał na... mediumach. Mercedesy na półmetku zajmowały miejsca 1-2, mając prawie pół sekundy przewagi nad trzecim Lando Norrisem. Kierowca McLarena po kilku minutach zbliżył się do lidera na 28 tysięcznych. 

Krótsze przejazdy potwierdziły, że blisko czołówki może być Williams - Albon i Sainz zajęli miejsca nr 4 i 7. Pierwszy z nich skorzystał z pośredniej mieszanki, co potwierdzało, że praca ogumienia C6 jest ciągle niepewna. Podobnie uczynił też Max Verstappen, choć był dopiero na P9.

W drugiej połowie sesji, po ukończeniu szybkich kółek, zrobiło się już spokojniej, szczególnie że zespoły sprawdzały tempo wyścigowe. Kierowcy mieli co prawda kilka problemów z blokowaniem, a najpoważniejsze było starcie Carlosa Sainza i Gabriela Bortoleto, którzy znaleźli się bardzo blisko siebie w ostatniej szykanie. Brazylijczyk wściekł się na Hiszpana, lecz obaj mogli jechać dalej.

Ładowanie danych