Dwa McLareny ponownie były najszybsze w treningu F1 na Hungaroringu, ale przewaga Lando Norrisa nad Oscarem Piastrim wzrosła. Do samochodu wrócił Fernando Alonso, który rano odpoczywał ze względu na ból pleców. Dziwną przygodę miał Max Verstappen, który musiał wyrzucić coś z bolidu w trakcie jazdy.

FP2 w pigułce:

- Alonso i Hulkenberg wrócili do jazdy,
- Tsunoda znów narzekał na balans,
- Verstappen wyrzucił coś z bolidu,
- McLareny najszybsze,
- Norris przed Piastrim.

Druga sesja przed GP Węgier 2025 odbyła się w dobrych, suchych i ciepłych warunkach. Najważniejszą informacją przed jej startem był powrót kontuzjowanego Fernando Alonso do kokpitu. Po oddaniu auta Paulowi Aronowi do przygotowań przystąpił też Nico Hulkenberg.

Kierowcy szybko zabrali się do pracy. Początkowo jeżdżono głównie na pośredniej mieszance, a sporadycznie w bolidach pojawiała się twarda. Na prowadzenie łatwo wysunęli się Lando Norris i Oscar Piastri.

Pierwsze minuty nie obyły się bez drobnych przygód. Hulkenberg rozrzucił trochę żwiru na torze, a Piastri wcześnie musiał popracować nieco kierownicą, aby złapać bolid, którego najwyraźniej nie oszczędzał. Na balans, podobnie jak w FP1, narzekał za to Yuki Tsunoda.

Na debiut miękkiej mieszanki należało zaczekać aż 25 minut. Jako pierwszy założył ją Carlos Sainz i szybko zanotował fioletowy sektor, aczkolwiek Williamsowi nie starczyło tempa, aby przeskoczyć liderujące McLareny. Hiszpan musiał powalczyć z uślizgiem podczas swojego przejazdu, na czym stracił ułamek sekundy.

Niedługo później za Sainzem poszli rywale. Piastri i Norris naturalnie utrzymali się na szczycie, a lepiej spisał się wicelider mistrzostw, który miał prawie trzy dziesiąte zapasu. Zaskakująco na P4 wbił się Lance Stroll, choć tracił już niecałe 0,6 sekundy. Za nim uplasował się Alonso, a dystans do McLarenów trochę zmalał.

Ponownie wysoko - przez chwilę nawet na P5 - był także Hadjar, który rano zajął 4. pozycję. Następnie Francuz osunął się na P8, co i tak jest niezłym wynikiem.

Rano to Leclerc był najbliżej pomarańczowych bolidów i potwierdził to w FP2, wbijając się na 3. miejsce. Półsekundowa strata brzmiała za to dużo gorzej niż stwierdzenie, że znalazł się najbliżej. Reprezentantowi Ferrari udało się później zejść do niecałych czterech dziesiątych.

W międzyczasie Max Verstappen - dopiero P14, z ponad sekundą straty - został przyłapany na dziwnym incydencie w zakręcie nr 3. Okazało się, że w jego kokpicie umieszczono jakiś materiałowy przedmiot. Holender wyrzucił go z bolidu, a analizę sprawy - najpewniej dotyczącą wypuszczenia auta z garażu z jakimś obcym ciałem - zapowiedzieli sędziowie.

Niedługo po tym czterokrotny mistrz zrezygnował z dalszej walki o dobre czasy i skupił się na dłuższym przejeździe. Pod jego koniec raportował natomiast, że auto nie nadaje się do jazdy. 

Gdy do końca pozostawało 20 minut, potężną przygodę miał Norris, który na wejściu w ostatni zakręt dotknął trawy na zewnętrznej. Fizyka była nieubłagana, a bolidem rzuciło bardzo mocno, ale Lando złapał samochód i wykorzystał szerokie pobocze. 

Kłopoty nie ominęły też Sainza. W jego maszynie doszło do utraty telemetrii, co zostało mu zakomunikowane wraz z wezwaniem do alei, ale istniało podejrzenie, iż zawodnik po prostu nie usłyszy inżyniera. Wyglądało na to, że tak się faktycznie stało i Carlos pojechał dalej, lecz po chwili realizator puścił kolejne rozmowy, z których wynikało, że telemetria wróciła.

Gdy wydawało się, że nie zdarzy się już nic ciekawego, poziom emocji podbiły McLareny, które były o włos od zderzenia się w zakręcie nr 1. Piastri natrafił na Norrisa, który wyjeżdżał z alei. Na wysokości „jedynki” Lando zblokował koło i pojechał w sposób, który musiał przyspieszyć bicie serc u szefostwa. Na szczęście jednak obyło się bez kontaktu.

Ładowanie danych