George Russell uzyskał najlepszy czas w trzecim treningu F1 przed GP Las Vegas 2025, wyprzedzając Maxa Verstappena oraz Alexa Albona. Verstappen nie zdołał poprawić swojego rezultatu w ostatnim podejściu, choć miał realną szansę na objęcie prowadzenia. Cała sesja przebiegała w specyficznych warunkach pogodowych, przez co długo korzystano z opon na mokrą nawierzchnię. Kłopoty nie ominęły McLarena, który stracił ostatnie próby z powodu problemów technicznych.

FP3 w pigułce:

- trening zaczął się na mokrym torze,
- sporo jazdy na przejściówkach,
- ostrożne przechodzenie na slicki,
- kierowcy uniknęli wpadek,
- problemy techniczne McLarenów,
- Russell najszybszy.

Trzeci trening F1 w Nevadzie rozpoczął się na mokrym torze - i to na tyle mokrym, że kierowcy byli zmuszeni do jazdy na przejściówkach. W chłodnych i nietypowych jak na F1 warunkach czekało ich więc unikalne wyzwanie w postaci śliskiej oraz wolno przesychającej nawierzchni, czego trochę obawiali się w czwartek. 

Inne obawy, te dotyczące studzienek, rozwiała za to FIA, która po piątkowych aktywnościach wykonała pewne prace przy wadliwym elemencie. Okazało się, że mechanizm zamykania studzienki zawiódł i konieczne było przyspawanie jej. Profilaktycznie objęto tym także 14 innych studzienek, które znajdują się blisko trasy przejazdu aut.

W związku z opadami nie oglądaliśmy typowego siedzenia w garażach przez 10-15 minut. W pierwszym kwadransie po torze jeździło około 10 samochodów, a mniej więcej po tym okresie Carlos Sainz zaraportował, że jest praktycznie sucho i można myśleć o slickach. Po 20 minutach kierowcy ciągle poruszali się jednak na rowkowanych oponach, po drodze zaliczając przy tym niegroźne szerokie wyjazdy.

To właśnie wtedy komunikat o konieczności udania się do alei usłyszał Yuki Tsunoda, bowiem Red Bull dopatrzył się jakiejś usterki w jego maszynie. W drugim Czerwonym Byku, u Maxa Verstappena, można było zaś usłyszeć, że nadchodzi deszcz.

Na półmetku najszybszym czasem mógł pochwalić się Lewis Hamilton, który był niecałe 0,2 sekundy szybszy niż Kimi Antonelli. W klasyfikacji znajdowało się 14 rezultatów.

Tuż przed tym, jak zegar pokazał 30 minut, z garażu na softach wypuszczono Lando Norrisa. Brytyjczyk naturalnie miał nie podejmować żadnego ryzyka, lecz oczywiście sam taki wyjazd i tak był już trochę ryzykowny. Udowadniały to powtórki, gdzie bolid wpadał w mocne poślizgi.

Choć grafika F1 informowała, że chmury nadciągają, to wkrótce w ślady Lando poszli inni, w tym Oscar Piastri, Lewis Hamilton czy Max Verstappen. Dalej na trasie panować zaczął niemały korek, gdyż zespoły najwyraźniej chciały dowiedzieć się, jak naprawdę wygląda przesychający The Strip na gładkim ogumieniu.

Pociąg bolidów mógł skończyć się przedziwnym jak na trening wypadkiem. W strefie hamowania po najdłuższej prostej siedmiokrotny mistrz natrafił na wolniejsze bolidy, a hamował już w momencie, gdy bezpośrednio przed nim znajdowały się trzy przytrzymujące się wzajemnie auta. Na linii wyścigowej pozostał przede wszystkim Liam Lawson, który może podziękować refleksowi Hamiltona za to, że nie został potężnie staranowany.

Na 20 minut przed końcem slicki przebiły czasy, jakie uzyskano na przejściówkach. Gładkie ogumienie zaczynało powoli pracować, co miało przełożenie na wyniki z przodu. 

Następne kółka przyniosły prawdziwą batalię na najszybsze okrążenia, a na szczycie zameldowało się paru zawodników, w tym Max Verstappen. Jeszcze ciekawiej zrobiło się pod sam koniec, gdy na czele obserwowaliśmy m.in. Lawsona czy Albona. Klasyfikacja wyraźnie się przemieszała, a wszystkich pogodził George Russell. Verstappen miał okazję odgryźć się mu, aczkolwiek popełnił błąd na ostatniej próbie. Z dużej chmury nie spadł za to żaden deszcz, przynajmniej nie w trakcie treningu.

Co ciekawe, o najlepsze kółka nie powalczyły McLareny, które na początku wykazały się odwagą. Norris i Piastri doświadczyli problemów technicznych w postaci utraty telemetrii, a finalnie spadli na sam dół klasyfikacji.

Ładowanie danych