Monakijczyk okazał się najszybszym zawodnikiem podczas sobotniego treningu. Przetasowania w czołówce i nieco lepszy występ Red Bulla względem piątku mogą zwiastować bardzo ciekawą czasówkę przed Grand Prix Holandii.
FP3 w pigułce:
- Dopisała pogoda, lecz odczuwalne były podmuchy wiatru
- Mierzone przejazdy tylko na miękkich i pośrednich oponach
- Przebudzenie Red Bulla po nieudanym piątku
- Tor był momentami bardzo zatłoczony
- Przygody Daniela Ricciardo i Pierre'a Gasly'ego
Warunki pogodowe w sobotnie popołudnie były korzystne. Niebo nad wydmami Zandvoort było bezchmurne, a temperatury powietrza i asfaltu wynosiły kolejno 22 i 28 stopni Celsjusza. Odczuwalne były jednak podmuchy wiatru, co na torze położonym nad piaszczystą plażą może mieć szczególne znaczenie.
Natychmiast po rozpoczęciu sesji na torze pojawili się kierowcy Astona Martina oraz Sergio Perez. Każdy z nich zdecydował się na inną mieszankę z najtwardszych w gamie Pirelli opon C1, C2 i C3. Meksykanin jako jedyny kręcił jednak pomiarowe okrążenia. Reszta stawki nie kwapiła się z kolei do jazdy, a przez pierwszych kilka minut na torze właściwie nic się nie działo.
Po przejechaniu kilku kółek Checo narzekał przez radio na zachowanie tyłu swojego bolidu, który był nerwowy w zakrętach pokonywanych ze średnią prędkością. Na torze zaczęło pojawiać się w międzyczasie więcej kierowców, w tym (ku wielkiej uciesze miejscowych fanów) jego zespołowy kolega Max Verstappen.
Mistrz świata prędko wskoczył na czoło tabeli z czasem 1:12.309 osiągniętym na najmiększych gumach. To właśnie na opony z czerwonym paseczkiem postawiła zdecydowana większość. Holender podobnie jak Meksykanin narzekał jednak na brak przyczepności po zaledwie jednym szybkim przejeździe.
Po upływie 25 minut na Zandvoort zrobiło się tłoczno. Niemal wszyscy zawodnicy pokonywali kolejne okrążenia, poszukując limitów przed bardzo istotnymi na tym obiekcie kwalifikacjami. Lewis Hamilton odczuł to na własnej skórze po tym, jak w szybkim zakręcie numer 7 jego pomiarowe okrążenie przerwał snujący się przy wierzchołku Yuki Tsunoda. Brytyjczyk był wyraźnie niezadowolony z incydentu.
Na półmetku sesji pierwsze miejsce w tabeli wciąż okupował lokalny bohater (1:12.196). Czołową trójkę uzupełniali Charles Leclerc (+0.524) i Hamilton (+0.627). Najwolniejsi na tamtym etapie treningu byli z kolei Daniel Ricciardo (+2.834), Pierre Gasly (+2.968) i Dżu Gandżu Zhou Guanyu (+3.418). Australijczyk wypadł z toru i miał okazję osobiście sprawdzić nowe pobocze w sekcji stadionowej, którego część stanowi sztuczny żwir (o którym opowiadał obecny na torze Olek Ginter), testowany po raz pierwszy podczas weekendu wyścigowego.
Uwagę widzów przyciągnęło mocne okrążenie Alexa Albona, który na 20 minut przed flagą w szachownicę popisał się trzecim najlepszym wówczas czasem, bijąc przy tym rekord finałowego sektora. Chwilę później swój wynik poprawił także Carlos Sainz, który wskoczył na czoło tabeli z rezultatem 1:11.971.
Poprawiające się z minuty na minutę warunki pozwalały kierowcom na śrubowanie wyników. W związku z tym w ciągu ostatniego kwadransa czołówka ulegała częstym przetasowaniom. Po ostatnich szybkich przejazdach pierwszą lokatę objął Leclerc (1:11.632), a podium kompletowali George Russell (+0.066) i Verstappen (+0.161).
Pod koniec przygodę na poboczu zaliczył jeszcze Pierre Gasly, ale Francuzowi udało się uniknąć zderzenia z barierą. Czasy zmieniły się już szczególnie, a trzeci trening padł ostatecznie łupem Charlesa Leclerca.
Ładowanie danych