Max Verstappen uzyskał najlepszy czas okrążenia w finałowej, a zarazem bardzo pracowitej sesji treningowej przed GP Japonii.
FP3 w pigułce:
- kibice wreszcie otrzymali trochę akcji na torze,
- kierowcy sporo narzekali i zwiedzali pobocza,
- Alonso otrzymał pakiet ulepszeń,
- Verstappen ponownie poza zasięgiem rywali,
- długie przejazdy wyglądały ciekawie.
Jeszcze przed startem jazd otrzymaliśmy formalne potwierdzenie, iż Fernando Alonso dołączył do Lance’a Strolla i również dostał dość pokaźny pakiet modernizacyjny. Żeby do tego doszło, mechanicy Hiszpana musieli skorzystać z jednego z dwóch wyjątków na sezon, który umożliwia złamanie tzw. godziny policyjnej i pracę do późna bez ponoszenia jakichkolwiek konsekwencji.
Już po przejechaniu pierwszych kilometrów otrzymaliśmy interesujące komunikaty radiowe. Jako pierwszy do głosu postanowił dojść Sergio Perez, który nie był zadowolony z zachowania swojego bolidu w szybkich zakrętach. Meksykanin walczył ponadto ze swoim lusterkiem.
Mało optymistyczne sygnały napływały również z kokpitu Alexa Albona, który sugerował brak jakiegokolwiek zaufania do prowadzonej maszyny. Co ciekawe, po chwili zbliżonymi odczuciami podzielił się też Logan Sargeant.
Finałowa sesja treningowa obfitowała oczywiście w wiele przygód, aczkolwiek wszystkie poważniejsze incydenty dotyczyły wyłącznie szerokich wyjazdów na pobocze. Sporo szczęścia w tym aspekcie miał Oscar Piastri, który w T9 popisał się widowiskowym uślizgiem tylnej osi. Kontrę w tamtym miejscu założyć musiał także Lando Norris.
Finalnie na czele tabeli z czasami uplasował się nie kto inny jak Max Verstappen, a prowizoryczne podium z widoczną stratą uzupełnili Sergio Perez i George Russell.
Wyniki FP3 wciąż należy jednak traktować z lekkim dystansem, o czym świadczy fakt, że m.in. kilku kierowców nie złożyło optymalnego okrążenia w tempie kwalifikacyjnym lub skupiło się na realizacji odmiennego planu jazd. Sporą zagadką nadal pozostaje realne tempo reprezentantów Ferrari oraz McLarena na krótkich przejazdach.
Ze względu na utratę FP2 zawodnicy wykonali też kilka dłuższych prób, myśląc już o niedzieli. W ich trakcie Ferrari prezentowało się o wiele lepiej i było na poziomie Red Bulla, choć przy różnych programach nie można brać tego za pewnik.