Fernando Alonso komentując swój występ w Grand Prix Kanady przyznał, że z walki o podium skutecznie wykluczyły go problemy techniczne i pechowe momenty ogłoszenia wirtualnych neutralizacji.
Po fantastycznym występie w deszczowych kwalifikacjach Hiszpan ruszył do niedzielnej rywalizacji z drugiego pola, ustawiając się za tylnym skrzydłem Maxa Verstappena. W początkowej fazie wyścigu wiele wskazywało na to, że kierowca Alpine będzie liczyć się w walce o podium, jednak nadzieje te miały prysnąć w pierwszej połowie rywalizacji, kiedy to napotkały go problemy ze strony układu hybrydowego.
- Nie wiemy jeszcze, co to było - opisywał usterkę szef ekipy, Otmar Szafnauer. - Wygląda na to, że gdzieś mogło dojść do wycieku powietrza, ale gdzie - nie mam pojęcia. To spowodowało wzrost temperatur, którymi trzeba było zarządzać. Byliśmy więc trochę ograniczeni na prostych. Dzięki Bogu nie był to na tyle duży problem, byśmy musieli się zatrzymać.
- Mieliśmy problem z silnikiem na 20. okrążeniu, kiedy bardzo wcześnie, bo tuż po wyjściu z zakrętu, dochodziło do odcięcia przepływu energii [z układu elektrycznego] - przyznał Alonso w rozmowie ze Sky Sports. Próbowaliśmy to naprawić, ale nić nie mogliśmy zrobić. Na szczęście nie wycofaliśmy samochodu i udało nam się zdobyć kilka punktów.
- Myślę jednak, że do tamtego momentu walczyliśmy o podium. Na początku wyścigu czułem się mocny w porównaniu do Hamiltona, ale niestety nie mieliśmy tempa Verstappena i Sainza.
Pomimo ogłoszenia wirtualnego samochodu bezpieczeństwa Alonso pozostał na torze i kontynuował swój długi stint, który zakończył zjazdem po nowy komplet opon w normalnych warunkach wyścigowych. Swoją drugą wizytę w garażu Hiszpan złożył w trakcie kolejnej wirtualnej neutralizacji, spowodowanej awarią Micka Schumachera. Alpine wykonało wtedy podwójny pitstop, wypuszczając swoich kierowców na oponach pośrednich.
Od tamtego momentu kłopoty Alonso zaczęły jednak narastać i - jak sam przyznał - musiał desperacko walczyć o utrzymanie się za swoim zespołowym partnerem.
- Potem były wirtualne neutralizacje, które szczęśliwie lub pechowo mogą wpłynąć na losy wyścigu. Nadal jednak mogliśmy walczyć o trzecią lub czwartą pozycję. Niestety, kiedy pojawił się problem z silnikiem, musiałem po prostu walczyć o przetrwanie.
- Starałem się utrzymywać w zasięgu DRS, jadąc niczym kamikaze w zakrętach przed punktem detekcji, ponieważ użycie systemu DRS było moją jedyną gwarancją bezpieczeństwa na prostych.
Dwukrotny mistrz świata odniósł się również do swojej rozmowy z inżynierem wyścigowym, w której żywiołowo komentował aktualny układ pozycji na torze, stwierdzając, że był „sto razy szybszy” od jadącego przed nim Estebana Ocona. Niezadowolenie Hiszpana potęgował dodatkowo fakt, że jak do tej pory to głównie on padał ofiarą awarii.
- Nie mogłem go wyprzedzić. To było niesamowicie frustrujące, ponieważ mój samochód przez cały weekend spisywał się znakomicie. Miałem mniej więcej jedną sekundę straty na prostych, a mimo to wciąż byłem szybszy w wyścigu. Dojechanie do mety na siódmej pozycji [dziewiątej po karze] jest po prostu niewiarygodne.
- Mieliśmy te same opony, ponieważ obaj zjechaliśmy przy wirtualnym samochodzie bezpieczeństwa. Byłem o sekundę wolniejszy na prostych, więc musiałem odzyskać 1,1-1,2 sekundy w zakrętach, żeby zniwelować tę lukę. To było naprawdę trudne.
- Kolejny raz pojawił się problem z niezawodnością, który występuje tylko w moim samochodzie. To bardzo frustrujące. Starałem się osiągnąć coś więcej niż szóste czy siódme miejsce. Myślę, że w ten weekend było nas stać na zdecydowanie więcej.
- Jeżeli więc nie ukończyliśmy na podium, to dlatego, że napotkaliśmy problemy z niezawodnością bolidu i mieliśmy pecha z wirtualną neutralizacją, na co niestety nie mamy żadnego wpływu. Bezawaryjność mojego samochodu powinna być nieco lepsza.