George Russell obawiał się, że poprzez bycie na brudnej stronie toru poniesie straty na starcie do wyścigu F1 w Katarze. Teraz ten problem już go nie dotyczy.
Kierowca Mercedesa był drugi w obu czasówkach na Lusail. Do głównych zawodów wyruszy jednak z pierwszego pola, co ma związek z ukaraniem Maxa Verstappena.
Ta drobna roszada na prostej może być znacząca, szczególnie jeśli powtórzy się scenariusz ze sprintu. Otwarcie sobotniej rywalizacji pokazało, że lewa strona toru dawała znacznie lepszą przyczepność.
Sam Russell doświadczył tego wczoraj w starciu z McLarenami i naturalnie zastanawiał się, czy znów nie będzie na straconej pozycji, tym razem w samym Grand Prix.
- Start po wewnętrznej był trudny - opowiadał 26-latek. - Każdy kierowca po prawej ruszył słabo. To kosztowało mnie szansę na walkę z Lando.
- Teraz z przodu mam Maxa i czeka nas bardzo zacięta walka czterech zespołów. Ferrari miało takie tempo jak Lando i ja. Liczę, że to będzie dobry wyścig, ale opony zdają się być w miarę wytrzymałe. Może zobaczymy kolejny pociąg DRS? Nie wiem.
- Różnica [po starcie] wynosi około 1,5 długości bolidu, licząc od pól po wewnętrznej i aż do zakrętu nr 1. Normalnie oceniamy to na podstawie dystansu, jaki przejeżdża się w cztery sekundy. Myślimy, że są jakieś cztery metry różnicy między lewą a prawą stroną. A więc tak, całkiem sporo.
- Mam nadzieję, że obsługa toru będzie w stanie trochę go oczyścić. W sprincie było to dość jasne - wszyscy po prawej zaliczyli słabe starty. Takie warunki są nieco niesprawiedliwe.
W momencie udzielania wypowiedzi Russell oczywiście nie wiedział jeszcze, że ustawi się na pole position. Mimo tego i tak był zadowolony z ponownego znalezienia się z przodu.
- Świetnie być w takim rytmie w tej chwili. Czwarty raz z rzędu wystartuję z pierwszej linii, co jest naprawdę zadowalające, patrząc na to, gdzie byliśmy 3-4 wyścigi temu.
- Tempo [w sprincie] wyglądało świetnie. Max zrobił jednak świetną robotę i Red Bull wydawał się być lepszy niż w piątek, ale zobaczymy.