GP Austrii pozostanie w kalendarzu F1 na wiele długich lat. Poprzednia umowa dawała Red Bull Ringowi jeszcze kilka edycji, a obecna sięga tej, przez którą niedawno nagłówki skradło GP Miami.
Tor w Spielbergu ma bardzo pewną pozycję w harmonogramie Formuły 1 ze względu na obecność Red Bulla, a od powrotu do kalendarza w 2014 roku regularnie podbijał swoje notowania. W trakcie pandemii pomagał serii w powrocie do rywalizacji, a przez lata dorobił się też renomy jednego z najlepszych dla kibiców, dając im świetne widoki na żywo.
Dziś okazało się, że Austria będzie dysponować najdłuższym - obok Miami - porozumieniem z władzami królowej motorsportu, sięgając aż sezonu 2041.
To trzecie przedłużenie w ciągu 2,5 roku - dwa poprzednie miały miejsce w sezonie 2023, gdy najpierw dogadano się na czteroletnie odnowienie, a potem rozszerzono je o kolejne trzy edycje. Teraz jednak promotorzy powinni móc trochę odpocząć od negocjacji.
- GP Austrii od dawna jest wyjątkowym wyścigiem Formuły 1, więc to fantastyczna sprawa, że udało nam się zabezpieczyć przyszłość rundy, która jest tak głęboko zakorzeniona w historii naszego sportu - powiedział szef F1, Stefano Domenicali. - To wizja i pasja Dietricha Mateschitza, poprzez inwestycje i uwagę, pozwoliły przywrócić to wyjątkowe wydarzenie do kalendarza. Każdego roku powrót w góry Styrii jest ważnym momentem i doświadczeniem, które wywołuje wielkie emocje, tworząc niepodrabialną atmosferę.
Thomas Überall, generalny menedżer Red Bull Ringu, dodał: - To długoterminowe zobowiązanie stanowi wielki zaszczyt i wspaniałe wyzwanie, którego chcemy się podjąć w imieniu fanów i powiatu Murtal. Nowy kontrakt jest niewyobrażalnie ważny dla naszej przyszłości. Zapewnienie bezpieczeństwa GP Austrii wywoła kolejne inwestycje w infrastrukturę i przyniesie ogromną wartość naszemu regionowi, podobnie jak Styrii i Austrii.