Formuła 1 poinformowała dziś o przedłużeniu kontraktu na organizację GP Azerbejdżanu. Baku zostanie w kalendarzu F1 do 2030 roku włącznie.

Poprzednia umowa Krainy Ognia z królową motorsportu obowiązywała do sezonu 2026, a odnowiona została zaledwie dwa lata temu. Teraz słynny tor, znany z generowania dużego chaosu, doczekał się kolejnego przedłużenia, choć nie aż tak długiego jak inne obiekty.

Wiele państw zapewniło sobie już miejsca na dłużej, np. do około 2035 roku. W przypadku Azerbejdżanu jest to krótsze porozumienie, sięgające sezonu 2030 włącznie. Baku ma jednak o tyle solidną pozycję, że jest w ścisłej czołówce tych rund, które płacą Formule 1 największe pieniądze. 

- Baku cechuje się niesamowitą energią, a już od naszego pierwszego Grand Prix w 2016 roku F1 była tu przyjmowana w ciepły i entuzjastyczny sposób. Lokalny tor jest wyjątkowy i łączy w sobie techniczne sekcje oraz długie proste, przebiegając przy wybrzeżu i starym mieście, co tworzy interesujący wyścig każdego roku. Odnowienie kontraktu oddaje zaufanie i zaangażowanie F1, rządu Azerbejdżanu i promotorów, co tworzy ekscytującą przyszłość dla tego kraju - powiedział Stefano Domenicali, dyrektor generalny serii.

W tej chwili bardzo krótkie kontrakty, które powinny być wkrótce przedłużone, mają jeszcze Austin (2026) i Las Vegas (2025). Trudno natomiast spodziewać się tu niespodzianek, patrząc na to, jak ważny jest amerykański rynek, a szczególnie wyścig w Nevadzie, będący de facto rundą należącą do F1. 

Lat 30. nie sięgają także Holandia (2026), Barcelona (2026), Meksyk (2028), Singapur (2028) i Japonia (2029). Od dawna wiadomo już, że Zandvoort zniknie z kalendarza, a Katalonia może jeszcze powalczyć o obecność w trybie rotacyjnym.