Oscar Piastri wykorzystał ważne zwycięstwo we wczorajszych kwalifikacjach i przełożył je na swój trzeci triumf w wyścigu F1. McLaren zgarnął miejsca 1-2, ale Lando Norris walczył ze sporą awarią w samej końcówce. Na P3 ukończył George Russell. Cichymi bohaterami GP Chin 2025 byli czwarty Max Verstappen oraz oba Haasy z niezłymi punktami.
Oceny kierowców są już OTWARTE.
Po sprincie jasne było, że kluczowe znaczenie może mieć jazda w czystym powietrzu. Start przyniósł trochę emocji, bo Piastri musiał powalczyć z Russellem, który ruszył lepiej. George nie miał jednak tak dobrego startu, aby przebić się przed bolid McLarena, przez co musiał odpuścić w jedynce i wystawić się Norrisowi.
Od zakrętu nr 1 Australijczyk był już niezagrożony. Nie zawsze uciekał z przewagą tempa, a momentami Lando trzymał się blisko niego, ale nie doszło tu do żadnego starcia. Piastri pewnie odniósł trzeci triumf w Formule 1, będąc znacznie lepszym reprezentantem stajni z Woking w ten weekend.
Drugi Norris miał bardzo mieszane trzy dni w Szanghaju. W niedzielę uniknął już błędów, ale miał więcej pracy niż jego kolega. Po pit stopie dał się podciąć i musiał uporać się z Russellem, a pod koniec wpadł w problemy z hamulcami - tak mocne, że pod koniec niemalże stracił P2 na rzecz George'a. Gdyby wyścig potrwał jedno okrążenie dłużej, to Brytyjczycy nie tylko zamieniliby się pozycjami - nie wiadomo, czy jeden z nich w ogóle zameldowałby się na mecie.
Russell kolejny raz zaliczył ciche, pewne podium. Wykorzystał dobrą pozycję z kwalifikacji i ze spokojem utrzymywał się w pierwszej trójce. Ta miała dziś znacznie więcej prędkości niż cała reszta.
P4 przypadło Verstappenowi, który przez długi czas wyglądał tak, jak gdyby P6 stanowiło jego maksimum. Holender zupełnie nie miał tempa, aż do drugiej połowy drugiego stintu, gdy jego Red Bull obudził się. Wydawało się, że będzie musiał uciekać przed Hamiltonem na świeżych oponach, a tymczasem rzucił się w pogoń za Leclerciem i pięknie powalczył z nim w tzw. ślimaku.
Ferrari po wygraniu sprintu musi zadowolić się miejscami 5-6. To i tak mały sukces, patrząc na to, że Leclerc prawie wykluczył Hamiltona z wyścigu po starcie. Skończyło się na uszkodzeniu przedniego skrzydła, ale z jakiegoś powodu bolid Monakijczyka prowadził się całkiem nieźle - lepiej od maszyny kolegi, który zresztą został poproszony o puszczenie kolegi. Lewisa ściągnięto na dodatkowy pit stop, aby spróbować pogoni w końcówce, natomiast nic z tego nie wyszło.
Na P7 finiszował Ocon w Haasie, który miał być najsłabszym bolidem. Okazało się, że ekipa zareagowała na problemy z Australii, a specyfika toru pozwoliła obudzić nie tylko te złe strony bolidu. Esteban zatrzymał się bardzo wcześnie i zrobił dobrą robotę z ogumieniem, Zaliczył też odważny atak, przejeżdżając połową samochodu po trawie.
Ósmy był Antonelli, który dał się podciąć Haasowi i miał niedzielę raczej bez historii. Przedłużenie pierwszego stintu nie pomogło za to dziewiątemu Albonowi, aczkolwiek jak na średnio czującego się w Chinach Williamsa to i tak sympatyczny rezultat. Top 10 zamknął Bearman, potwierdzając poprawę swojej ekipy. On także powalczył dziś na torze.
Smakiem ponownie obszedł się jedenasty Gasly, przez co Alpine jest teraz jedyną ekipą z zerowym dorobkiem. Bardziej niezadowoleni mogą być za to inni kierowcy - tempa, aby utrzymać się w punktach, zabrakło Strollowi, a oba bolidy Racing Bulls ponownie padły ofiarą słabej strategii. I Hadjar, i Tsunoda pojechali na dwa pit stopy, które nie sprawdzały się za dobrze. Japończyk miał do tego nagłą, dziwną awarię przedniego skrzydła.
Na mecie zabrakło tylko Alonso. Hiszpana po paru kółkach dopadła awaria hamulców.
Aktualizacja: Charles Leclerc, Lewis Hamilton i Pierre Gasly zostali zdyskwalifikowani po wyścigu.
Ładowanie danych