Tuż po zakończeniu tegorocznego weekendu F1 w Montrealu ujawniona została bardzo ważna informacja dotycząca przyszłości GP Kanady. Doszło do przedłużenia dotychczasowego kontraktu na organizację wydarzenia o kilka kolejnych lat.

Miejscowy obiekt noszący imię Gillesa Villeneuve'a na mocy wcześniejszej umowy miał gościć u siebie najwyższą serię wyścigową przynajmniej do 2031 roku. Choć do wskazanego terminu pozostało jeszcze bardzo dużo czasu, to lokalny promotor i władze F1 postanowiły z dużym wyprzedzeniem dokonać kolejnego odnowienia porozumienia.

Tym razem postawiono na czteroletnie przedłużenie, w wyniku którego Kanada będzie obecna w harmonogramie mistrzostw świata aż do sezonu 2035.

W komunikacie prasowym królowa motorsportu podkreśla, że obiekt na wyspie Notre Dame doczekał się niedawno modernizacji infrastruktury i odpowiedzenia na potrzeby coraz popularniejszej serii. Poza tym walkę o przyszłość Montrealu w Formule 1 bardzo mocno ułatwiła ostatnia zgoda ws. kalendarza.

Kanadyjczycy wyrazili ją po latach, eliminując spory ból głowy, jaki sprawiał termin rozgrywania tego wyścigu. W związku z tym runda od przyszłej kampanii doczeka się cofnięcia na maj, stając się elementem logiczniej ułożonego harmonogramu. Za 11 miesięcy będzie tworzyć parę z Grand Prix Miami, choć nie tydzień po tygodniu.

Problemem w tym przypadku będzie natomiast fakt, że w przyszłym roku GP Kanady pokryje się czasowo z innym dużym wydarzeniem wyścigowym, a mianowicie z Indy 500. Taka kolizja ma występować tylko raz na kilka lat, aczkolwiek jest to problem dla fanów obu kategorii.

Wkrótce powinniśmy otrzymać także formalne potwierdzenie nowej umowy z GP Las Vegas. Podobne działania w niedalekiej przyszłości są spodziewane również w odniesieniu do rywalizacji w Teksasie oraz Azerbejdżanie. 

Pełna rozpiska kontraktów torów F1 dostępna jest w naszym zbiorczym tekście, z którym można zapoznać się TUTAJ.