Wygląda na to, że Grand Prix Portugalii w Algarve ma ogromną szansę powrócić jeszcze do tegorocznego kalendarza F1. Według najnowszych informacji, dotyczących sytuacji pandemicznej na obiektach ulokowanych w pierwszej części kalendarza, poza Australią na ten moment poważnie zagrożone są także Chiny.
Tegoroczny kalendarz F1 to nie tylko prowizoryczna wersja, ale realny plan, który królowa sportów motorowych zamierza zrealizować. Czwartym wyścigiem miało być GP Wietnamu, ale obecnie widnieje w tym miejscu "TBC" jako runda do potwierdzenia. Tutaj spekulowało się dużo na temat potencjalnego wejścia kolejnego wyścigu we Włoszech na torze Imola. Przypomnijmy sobie, jak wygląda układ pierwszych rund planowanych na 2021.
21 marca – Australia (Melbourne)
28 marca – Bahrajn (Sakhir)
11 kwietnia – Chiny (Szanghaj)
25 kwietnia – TBC [potencjalna Imola]
9 maja – Hiszpania (Barcelona)
Doniesienia sprzed kilku dni, dotyczące niepokojącej sytuacji w Australii, zapowiadają rozpoczęcie sezonu 28 marca w Bahrajnie. Dwa tygodnie później miałaby się odbyć runda w Chinach, jednak według obecnych informacji, jest ona również mocno zagrożona. W tym wypadku organizatorzy nie chcą kolejny raz proponować podwójnego startu na tej samej/podobnej nitce i wolą już po Bahrajnie wrócić do Europy. Tutaj właśnie do gry wchodzi wyścig w Algarve. W tym wypadku początek roku w kalendarzu wyglądałby w sposób następujący.
28 marca – Bahrajn (Sakhir)
11 kwietnia – Portugalia (Algarve)
25 kwietnia – Włochy (Imola)
9 maja – Hiszpania (Barcelona)
W takiej sytuacji Australia miałaby zostać przesunięta na końcówkę sezonu, a konkretnie na 21 listopada, czyli tydzień po Brazylii i tydzień przed Arabią Saudyjską. Najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem tutaj jest przeniesienie wyścigu na Interlagos o tydzień do przodu, tworząc triple-headera z wyścigami w Stanach Zjednoczonych i Meksyku. Obecnie ta część kalendarza wygląda następująco.
24 października – USA (Austin)
31 października – Meksyk (Mexico City)
14 listopada – Brazylia (Sao Paulo)
28 listopada – Arabia Saudyjska (Dżudda)
5 grudnia – Abu Zabi (Yas Marina)
Dodatkową zmianą, która miałaby ułatwić ekipom podróż do Australii, byłoby przesunięcie dwóch ostatnich rund o tydzień. W tym wypadku to w Arabii Saudyjskiej F1 jechałaby 5 grudnia, żeby sezon zakończył się rundą w Abu Zabi dopiero 12 grudnia. Wyglądałoby to mniej więcej jak poniżej.
24 października – USA (Austin)
31 października – Meksyk (Mexico City)
14 listopada – Brazylia (Sao Paulo)
21 listopada – Australia (Melbourne)
5 grudnia – Arabia Saudyjska (Dżudda)
12 grudnia – Abu Zabi (Yas Marina)
Warto zauważyć też, że w tym przypadku najprawdopodobniej przedsezonowe testy zostaną przeniesione z toru w Hiszpanii do Bahrajnu, żeby zespoły nie musiały lecieć przez pół świata na pierwszą rundę wyścigową... chociaż i tak leciałyby do Australii. Jest to tylko nieoficjalny plan awaryjny, w którym nadal wielkim znakiem zapytania pozostaje GP Chin. Czy odbędzie się w wyznaczonym terminie? Czy w ogóle się odbędzie? Pozostaje nam czekać na rozwój wydarzeń. Czego i Państwu życzę.