Akademia Ferrari z każdym rokiem rośnie w siłę. Młodzi bardzo dobrze sobie radzą w kategoriach juniorskich i wiele wskazuje na to, że już w przyszłym roku przynajmniej jednego z nich zobaczymy w F1.
Obecnie najbardziej łakomymi kąskami na rynku są Mick Schumacher, Robert Shwartzman i Callum Ilott.
Niemiec, Rosjanin i Brytyjczyk są obecnie w czołówce F2. Mocno pomagają im nazwiska (lub nazwisko, bo głównie dotyczy to Schumachera), sponsorzy i dobre wyniki.
Dodatkowo, obecnie najwięcej wolnych miejsc na sezon 2021 w królowej motorsportu mają te zespoły, które są zależne od Ferrari.
Młodzi zawodnicy mogą skorzystać na tym, iż Scuderia ma z kim współpracować. Od 2019 roku miejsce dla kogoś z FDA znajduje się w Alfie Romeo. Obecnie zajmowane jest ono przez Antonio Giovinazziego.
Patrząc na wypowiedzi z ostatnich tygodni, niewykluczone jest, że również Haas zdecyduje się na bliższe związanie się z Włochami. Niedawno Kevin Magnussen zaznaczył, iż na rynku znajduje się wyżej wymieniona trójka, co może sugerować, że któryś z nich jest bliżej amerykańskiej ekipy.
Od pewnego czasu pojawiają się także plotki, iż któryś z juniorów może otrzymać szansę występu w piątkowym treningu, tak jak miało to miejsce chociażby w przypadku Charlesa Leclerca czy Antonio Giovinazziego.
Na taką opcję nie zamyka się Gunther Steiner, szef Haasa.
- Jeśli Ferrari zapyta nas o możliwość oddania treningu juniorowi z akademii - rozważymy to. To bardziej leży po ich stronie. Oni nam pomagają w tym roku, gdyż sytuacja na świecie mocno na nas wpłynęła. Pomagamy więc sobie wzajemnie i gdyby nas o to poprosilli, na pewno byśmy o tym pomyśleli.