Gunther Steiner przyznał, że gdyby jeszcze raz miał podjąć tę samą decyzję, co na Hungaroringu, mając świadomość kary, po prostu zrobiłby to.

Amerykańska ekipa była jednym z miłych zaskoczeń Grand Prix Węgier, dzięki zachowaniu trzeźwego umysłu i ściągnięciu obu kierowców do alei serwisowej jeszcze na okrążeniu rozgrzewkowym.

Mechanicy założyli wtedy do obu samochodów opony do jazdy po suchym torze. Gdy reszta stawki traciła czas na przejściówkach, oba VF-20 znalazły się na idealnych pozycjach do walki o punkty, która normalnie byłaby niemożliwa.

Ostatecznie Kevin Magnussen dojechał do mety na 9. miejscu, a Romain Grosjean na 15. Niestety, świętowanie zdobyczy zostało popsute przez przepisy. Jak się okazało, Haas złamał dyrektywę techniczną z 2017 roku, za co obaj jego kierowcy otrzymali po 10 sekund kary.

Na szczęście dla zespołu, zawodnicy utracili tylko po jednej pozycji, przez co udało się zachować jeden punkt za P10 w wyścigu.

W zapowiedzi Grand Prix Wielkiej Brytanii szef ekipy, Gunther Steiner, odniósł się do zajścia z Węgier, zaznaczając, że nie wahałby się przed podobnym manewrem.

- Na pewno zrobilibyśmy to samo. Kara 10 sekund była niejednoznaczna. Niestety, nie możemy się odwoływać, bo to kara czasowa. Wygląda, że wcześniej nie było takiej sytuacji. Tu nie ma nawet jasnego zapisu. Musimy iść dalej, ale na pewno to dodało pikanterii. Sądzę, że nie powinniśmy zabraniać tego w wyścigach, bo inaczej to księgowi braliby w nich udział.

Po zakończeniu rywalizacji ustalono, że niektórzy celowo ograniczyli komunikację na okrążeniu rozgrzewkowym, pamiętając, iż Regulamin Sportowy zezwala kontaktowanie się jedynie w sprawach związanych z bezpieczeństwem. AlphaTauri, która mogła podjąć identyczną decyzję, nie odpowiedziała Daniiłowi Kwiatowi, domagającemu się zmiany na slicki. Z kolei Mercedes postanowił nie uspokajać Lewisa Hamiltona, który obawiał się o pracę silnika na starcie.