Guenther Steiner wyjawił, że zarządzany przez niego zespół będzie dysponował pojedynczym zestawem ulepszeń na nadchodzący weekend, przez co samochód jednego z jego kierowców będzie wciąż wyposażony w stare części.

Od dłuższego czasu wiadomo, że amerykański skład szykuje pakiet poprawek do swojego bolidu na GP Węgier. Początkowo miał on zostać wprowadzony przy okazji rundy we Francji, lecz niedostateczna wydajność fabryki Haasa zmusiła go do zmiany planów.

Wdrożone na wyścig w Budapeszcie usprawnienia będą pierwszym i jednocześnie ostatnim większym zestawem udoskonaleń do modelu VF-22, ponieważ w przeciągu najbliższych tygodni stajnia z Kannapolis zamierza porzucić rozwój tegorocznej konstrukcji, skupiając się na pracach nad przyszłorocznym projektem.

Okazuje się, że maszyna w zmodyfikowanej specyfikacji pojawi się na Hungaroringu wyłącznie w garażu Kevina Magnussena. Jest to spowodowane wyższą pozycją Duńczyka w klasyfikacji generalnej oraz brakiem wystarczającej liczby części, które pozwoliłyby zbudować nowy pakiet również dla Micka Schumachera.

Oznacza to, że Niemiec najprawdopodobniej otrzyma go tuż po przerwie letniej, czyli na wyścig w Belgii. Z podobnymi problemami produkcyjnymi w tym roku zmagał się także Williams, który zdołał przygotować tylko jeden zestaw usprawnień na GP Wielkiej Brytanii, dowożąc drugi dwa weekendy później.

Haas przywiezie tylko jeden pakiet poprawek na GP Węgier

Będziemy mieć tylko jeden zmodernizowany samochód - przyznał szef Haasa. - Liczba dostępnych części zapasowych i tak będzie bardzo ograniczona dla zmodyfikowanego bolidu. Wynika to z tego, że wszystkie nowe części zostały stworzone bardzo późno i mieliśmy sporo wypadków w tym roku. Z tego powodu nasze materiały produkcyjne były zużyte.

- Zaczęliśmy pracować nad tym pakietem dość późno i przełożyliśmy wprowadzenie go z Francji na Węgry. Na początku były nawet obawy, że nie będziemy w stanie przygotować usprawnień przed Spa, ale wszyscy naprawdę naciskali, aby mieć przynajmniej jeden zestaw na Budapeszt.

- Dzięki temu będziemy mogli zdobyć trochę danych i przeanalizować je przed powrotem po przerwie letniej. A jeśli nowe części nie zadziałają zgodnie z naszymi oczekiwaniami, to będziemy mogli wrócić do tego, co mieliśmy wcześniej.

- Mamy dobrze zorganizowany plan. Jedynym zmartwieniem jest to, że mamy niewiele zamiennych elementów. Może to stanowić problem, jeśli w piątek coś się wydarzy.

Pryncypał Haasa wyraził również nadzieję, że zamontowany w samochodzie Magnussena zestaw poprawek zwiększy ogólną siłę docisku, która jest niezwykle istotnym czynnikiem na słynącym z krętych sekcji i wymagającym dobrej trakcji Hungaroringu. Jego zdaniem korzystne będzie także porównanie dwóch dostępnych pakietów w trakcie jednego weekendu.

To dobrze, że będziemy mogli zobaczyć dane dotyczące siły docisku i porównać je między dwoma bolidami. Wtedy zorientujemy się, czy zebrane informacje pokrywają się z zakładaną różnicą czasową - powiedział Steiner.

Haas przywiezie tylko jeden pakiet poprawek na GP Węgier

Po zamontowaniu nadprogramowej jednostki napędowej w bolidzie Magnussena podczas zmagań na Paul Ricard podobny los czeka drugiego zawodnika amerykańskiego teamu. Na ten moment nie jest przesądzone, na jakim torze Schumacher dostanie elementy silnikowe spoza puli, oznaczające przesunięcie na starcie.

Głównodowodzący stajni z Kannapolis podkreślił jednak, iż start z końca stawki na Węgrzech nie jest preferowanym rozwiązaniem z uwagi na trudności z wyprzedzaniem. Oznacza to, że inżynierowie Haasa chcieliby wydłużyć okres używania obecnego motoru Niemca, by przyjąć konieczną sankcję po przerwie letniej.

- [Mick] ma również przed sobą wymianę silnika. Nie wiem, kiedy dokładnie do tego dojdzie. Musimy sprawdzić kilka rzeczy, ale mam nadzieję, że unikniemy nowej jednostki na Węgrzech. Jeśli nie będziemy do tego zmuszeni, to nie przyjmiemy kary w Budapeszcie - wyjaśnił Steiner.

Nie mogę powiedzieć tego na 100%, ponieważ [specjaliści Ferrari] muszą przyjrzeć się obecnemu silnikowi i temu, jak on wygląda. Nasz plan zakłada wzięcie nowego napędu na Spa, ale Ferrari nie posiada setek silników, więc nie chcemy wywierać na nich presji. To ich praca i jestem pewien, że robią wszystko, co w ich mocy, abyśmy nie doznali awarii.