Isack Hadjar w GP Australii 2025 zaliczył jeden z najgorszych debiutów w historii F1. Po wszystkim naturalnie był wyjątkowo przybity, ale starał się wziąć sprawę na siebie. Podziękował też za wsparcie, którego udzielili mu ojciec Lewisa Hamiltona i Stefano Domenicali.
Hadjar miał za sobą niezły piątek i sobotę, a jego bolid wydawał się naprawdę szybki. Do niedzielnej rywalizacji przystępował z dużymi nadziejami, lecz nie ukrywał, że deszcz w takim momencie nie jest czymś, co go uspokaja.
- Jestem tym nieco zdenerwowany, bo nie jechałem jeszcze tym bolidem w mokrym wyścigu, mając obok siebie inne bolidy - mówił wczoraj. - To będzie stresujące, ale w stawce są również inni debiutanci.
Niestety zanim na dobre rozpoczął się wyścig, to Isack stał się antybohaterem koszmaru. Popełnił błąd już w drugim zakręcie okrążenia rozgrzewkowego i rozbił samochód. Tak zakończył się jego debiut na najwyższym poziomie.
Gdy zawodnik wyszedł to mediów, to ciągle był wyraźnie podłamany. Mimo emocji nie szukał wymówek i nie patrzył na to, że rywale także popełniali błędy. Przyczyny szukał w sobie.
- Jestem po prostu zawstydzony - powiedział Francuz. - Przepraszam zespół. Zwyczajnie przesadziłem. Tylne koła dostały za dużo mocy i auto uciekło. Próbowałem się uratować, lecz byłem pasażerem. Rzuciło mną błyskawicznie i nawet się tego nie spodziewałem.
- Jestem wściekły, bo... To jest tak, że błędy mogą się zdarzyć, ale zniszczenie bolidu na tak wczesnym etapie sezonu... Serce mi pęka. Naprawdę przepraszam mój zespół. Tracę możliwość doświadczenia czegoś więcej już w pierwszym wyścigu, tracę możliwość pojeżdżenia po mokrym torze. Bardzo chciałbym teraz być w samochodzie.
- W pewnym sensie miałem już podobne przeżycia, takie upadki jak dzisiaj. Ten jest jednak trudny. Ale moja droga do F1 była dość brutalna, więc powiedzmy, że mam twarde cztery litery. Natomiast ten cios jest mocny.
- Wpadki innych to żadne pocieszenie. Wcale. Powiedziałbym, że to ja źle podszedłem do tego [okrążenia]. Tyle. Wszyscy wiemy, że to trudne warunki i pomyłka może się zdarzyć każdemu, ale nie chciałem zaliczyć jej tak wcześnie.
Już w trakcie transmisji kamery wyłapały, że do Hadjara na gorąco podszedł Anthony Hamilton, ojciec Lewisa. Isack nigdy nie ukrywał, że jest gigantycznym fanem Hamiltona, więc na pewno było to coś wartościowego. Poza tym po plecach poklepał go również Stefano Domenicali, szef F1.
- To znaczy dla mnie naprawdę wiele - mówił kierowca. - Samo to, że on w ogóle wiedział, kim jestem i jak źle mogę się czuć. Przyjście do mnie w takiej chwili, która była dla mnie najgorsza, to miły gest. Naprawdę to doceniam.
- Powiedział mi tyle, że głowa do góry, bo wczoraj poszło mi dobrze i z tego powinienem być dumny. Kilka miłych rzeczy. Podszedł do mnie też Stefano i powiedział coś podobnego. Dobrze, że można otrzymać takie wsparcie.