Sędziowie podjęli decyzję po incydencie z udziałem Lewisa Hamiltona z 3. treningu.
Brytyjczyk był podejrzewany o zignorowanie czerwonej flagi, która została wywieszona po tym, jak bolid Pierre'a Gasly'ego uległ nietypowej usterce.
Siedmiokrotny mistrz świata miał dość dużą prędkość na dojeździe do zakrętu nr 5, gdy pokazany został sygnał zatrzymania sesji. Nie było pewne, czy zawodnik zwolnił natychmiastowo, a do tego jasne było, iż wyprzedził przy tym jeden bolid.
Po spotkaniu, które odbyło się o 13:00 czasu polskiego, arbitrzy uznali, iż Hamilton nie zasłużył na żadną karę.
- Nie ma wątpliwości, że samochód nr 44 minął auto nr 20 podczas czerwonej flagi - napisano w oświadczeniu. - Hamilton przyznał, że był na szybkim kółku, zobaczył czerwone światło, po czym od razu w pełni odpuścił gaz oraz zahamował, sprawdzając przy tym lusterka. Robiąc to, jak przyznał, wyprzedził Magnussena.
- Sędziowie wzięli pod uwagę precedens z GP Holandii 2021, gdzie w podobnej sytuacji - ale nie identycznej - Max Verstappen uniknął kary.
- Dowód w postaci telemetrii pochodził z danych, które FIA otrzymuje na żywo, a nie od zespołu. Na tej podstawie wskazano, iż:
1) gdy tylko pokazano czerwone światło, kierowca całkowicie odpuścił gaz;
2) gdy tylko pokazano czerwone światło, kierowca mocno zahamował;
3) w tamtej chwili Hamilton miał 288 km/h, a Magnussen 126 km/h, co dało różnicę 162 km/h.
- Nasza konkluzja jest więc taka, że kierowca podjął wszystkie rozsądne działania, by zastosować się do przepisów, natychmiastowo i bezpiecznie redukując prędkość przy pierwszej okazji. Technicznie doszło do złamania zapisów Międzynarodowego Kodeksu Sportowego, jednakże niemożliwe było uniknięcie wyprzedzenia Magnussena. Z tego powodu sędziowie określili, że nie należy nakładać kary.