Lewis Hamilton postanowił odnieść się do sugestii Nico Rosberga, który uważa, że Brytyjczyk w żadnym stopniu nie próbował bronić swojej pozycji względem Maxa Verstappena na przedostatnim okrążeniu GP Francji.
Ekipa z Brackley nie będzie dobrze wspominać niedzielnych zmagań na torze Paul Ricard, bowiem wskutek błędnej strategii i dużej degradacji opon obaj kierowcy mistrzowskiego składu musieli uznać w końcówce wyścigu wyższość reprezentantów stajni z Milton Keynes.
W przypadku Pereza zespół postawił na jednopostojową strategię - uwzględniając jego obchodzenie się z oponami - natomiast Holender zjawił się na swoim stanowisku serwisowym dwukrotnie, dzięki czemu na etapie 52. okrążenia Verstappen z dużą łatwością mógł wyprzedzić siedmiokrotnego mistrza świata, który wówczas zmagał się z bardzo zużytym kompletem twardych opon.
Zawodnik Mercedesa - w odpowiedzi na słowa swojego byłego partnera zespołowego, który nazwał go miękkim - wyjaśnił podczas konferencji prasowej, dlaczego nie starał się za wszelką cenę utrzymać za sobą bolidu Red Bulla oznaczonego numerem 33.
- Po pierwsze, po wewnętrznej stronie leżało sporo gumy, dlatego też nie chciałem pogarszać stanu swoich opon. Ponadto [Max] korzystał z DRS-u, więc gdyby nie wyprzedził mnie w tamtym momencie, to minąłby mnie kilka sekund później - przyznał Lewis Hamilton.
- W związku z tym nie zrobiłoby to żadnej różnicy, ponieważ moje przednie ogumienie praktycznie nie istniało, zatem i tak by mnie dopadł. Jakakolwiek siłowa obrona nie miała więc najmniejszego sensu.
- Prawdopodobnie dwa postoje załatwiłby sprawę, ale nie mieliśmy tego w ogóle w planach. Musimy dokładnie przyjrzeć się tej sytuacji, aby zrozumieć, dlaczego tak się stało.