Lewis Hamilton przyłączył się do medialnej rozgrywki ws. limitu budżetowego, twierdząc, że gdyby Mercedes złamał przepisy w zeszłym roku, zdobyłby mistrzostwo także wśród kierowców.

Brak wyników analizy rozliczeń, które miały być opublikowane 5 października, sprawił, że dyskusje o zakładanych przewinieniach, jakich miały dopuścić się Red Bull i Aston Martin, nadal trwają. Zieloni ze względu na swoją niekoniecznie elektryzującą postawę w poprzednim i trwającym roku są mocno pomijani w tej sprawie, natomiast Byki od paru dobrych dni znajdują się na świeczniku i są podejrzewane o niesportowe zagranie, jakie mogło dać im przewagę.

Ze względu na kontrowersje, jaki przyniósł cały sezon 2021, już w Singapurze dużo do powiedzenia na ten temat mieli przedstawiciele Mercedesa, czyli jednego z uczestników ostatniej tak zażartej batalii. Na Suzuce kolejne pytania o finanse otrzymał także Lewis Hamilton. Brytyjczyk wykorzystał porażkę w rywalizacji z Maxem Verstappenem oraz obecne okoliczności do podkreślenia tego, ile można zyskać na nieuszanowaniu reguł.

- Nie chcę za wiele o tym mówić, ale pamiętam, że w zeszłym roku ostatni duży pakiet przywieźliśmy na Silverstone - mówił dla Sky. - Na szczęście był świetny i pozwolił nam na walkę. Później jednak widzieliśmy, że Red Bull co każdy lub co drugi weekend przywoził nowe części. Mieli jakieś cztery poprawki więcej niż my. Gdybyśmy byli w stanie wydać dodatkowe 300 tys. dolarów na nową podłogę czy skrzydło, losy mistrzostw byłyby inne, bo osiągnęlibyśmy lepszą formę na kolejne wyścigi. Ze względu na sport mam nadzieję, że tak się nie stało. 

Hamilton uważa, że złamanie limitu dałoby mu tytuł w 2021 roku

- Usprawnienia z Silverstone dały jakieś 0.3 sekundy i jestem niemalże pewny, że kosztowały mniej niż milion, chociaż może potem te koszty poszły do góry, bo trzeba było produkować części - tłumaczył już później. - Po tym potrzebowaliśmy dodatkowych poprawek, a widzieliśmy tylko ciężarówki Red Bulla. Przez to myślałem, że trudno będzie ich pokonać, skoro ciągle przywozili coś nowego. 

- To jest niezwykle ważna część wyścigu zbrojeń. Gdybyśmy mieli kolejne pół miliona do wydania, bylibyśmy w innej pozycji w następnych rundach. Zasady jednak nie pozwalają na to, a ja cieszę się, że nasz zespół trzyma się ich bardzo mocno. 

- Potrzebujemy transparentności ze względu na fanów i integralność sportu. Nie wiem o tym zbyt wiele. Za kulisami odbywa się sporo rozmów, w których padają różne liczby. Tak jak wy oczekiwałem, że wyniki będą już wczoraj. Chciałbym myśleć, że opóźniono to, bo wykazano się bardzo poważnym podejściem.

- Naprawdę wierzę, że Mohammed [Ben Sulayem, prezydent FIA] wykona swoją pracę odpowiednio, robiąc to, co jest dobre dla sportu. Byłoby źle, gdyby doszło do przewinienia, a żadne działania nie zostałyby podjęte. Nie wiem jednak, czy naprawdę doszło, więc zaczekam do poniedziałku.