Kilku kierowców wypowiedziało się na temat potencjalnego wejścia nowego gracza do F1.

Poniedziałkowego ogłoszenie Federacji w sprawie Andrettiego było jednym z głównych tematów czwartkowego dnia medialnego w Katarze. Jako pierwszy do sprawy dość niespodziewanie odniósł się Lawrence Stroll, który podkreślił, że seria nie potrzebuje nowego podmiotu. 

Nieco później swój punkt widzenia w tej sprawie przedstawił Lewis Hamilton, który jednocześnie pokusił się o wbicie lekkiej szpileczki w stronę środowiska, które jest przeciwne tej koncepcji. 

- To świetna sprawa - powiedział siedmiokrotny mistrz świata. - Zawsze uważałem, że nie mamy wystarczająco dużo samochodów w stawce. Chociaż będą osoby, którym na pewno nie spodoba się, że tak mocno wpieram tę kwestię, to jednak uważam, że to znakomita rzecz.  

- Jest to świetna okazja do stworzenia większej liczby miejsc pracy. Dodatkowe dwa fotele wyścigowe mogłyby np. trafić do kobiet, zawodniczek. Takie coś stwarza dużo okazji i sprawia, że wyścigi mogłyby być bardziej ekscytujące. 

Aktualizacja (piątek, 6 października)

Kilkanaście godzin po odbyciu rozmów z mediami Hamilton postanowił sprostować swoje słowa i zaznaczyć, że dotyczą one tylko idei powiększenia stawki, a nie sprawy Andrettiego.

- Nie wspieram Andrettiego, tylko pomysł dodania nowego zespołu w przyszłości, jeżeli dzięki temu sport będzie mógł się stać bardziej różnorodny - napisał Lewis na Twitterze.

Pytanie, które otrzymał, było zadane z podaniem kontekstu, jakim jest ostatnia decyzja FIA, czyli zielone światło właśnie dla projektu Amerykanów: - Andretti jest coraz bliżej dołączenia do stawki. Zostawiając politykę i kwestie finansowe z boku, czy chciałbyś zobaczyć dwa dodatkowe bolidy i szansę dla dwóch nowych kierowców? - powiedział do niego dziennikarz.

Nieco neutralny pogląd wyraził natomiast George Russell: - Formuła 1 to szczyt motorsportu i chcemy tutaj jakości. Nie jestem za i nie jestem przeciw, ale na pewno dodatkowy zespół musiałby być jakościowy, aby dodać coś do tego sportu. Chcemy po prostu solidnej rywalizacji. W idealnym świecie widzielibyśmy 10 zespołów, które walczyłyby ze sobą. Jestem pewny, że F1 dojdzie do odpowiednich wniosków i podejmie stosowną decyzję. Należy jednak pamiętać, że liczy się jakość, a nie ilość. Jak mówiłem, nie mam w tym przypadku konkretnego zdania. 

Valtteri Bottas uważa z kolei, że osoby decyzyjne powinny otworzyć się na większą liczbę nowych drużyn. 

- Dla mnie jasne jest, że F1 byłaby lepszym sportem, gdyby na gridzie było więcej samochodów - mówił Fin. - Pamiętam, że kiedy jako dziecko oglądałem wyścigi, to większa stawka dawała zdecydowanie więcej rozrywki oraz było to z pożytkiem dla wielu młodych kierowców. Dlatego też jestem zdania, że im więcej drużyn w stawce, tym lepiej.  

- Na przykład, uważam, że górna granica powinna wynosić coś około 30 samochodów, aczkolwiek jestem świadomy, że daleko nam do takiej koncepcji. Wracając jednak do tematu, popieram pomysł, aby do F1 wchodziły nowe ekipy, jednakże znam też powody, przez które decyzja w tej sprawie jest dość mocno odwlekana.

Wielu innych zawodników także miało okazję skomentować tę kwestię. Ich spojrzenia w większości były bardzo dyplomatyczne i zaznaczały zrozumienie stanowiska Formuły 1. Między innymi Max Verstappen czy Fernando Alonso docenili projekt Andrettiego, nazywając go odpowiednio profesjonalnym oraz świetnym zespołem, ale podkreślili też, że inne osoby mają więcej informacji czy władzy w tym obszarze.