Lawrence Stroll zabrał głos na temat ewentualnego wejścia do Formuły 1 obozu Andrettiego.
Na początku bieżącego tygodnia otrzymaliśmy długo wyczekiwaną informację z ramienia Federacji, która potwierdziła, iż tylko projekt Andretti-Cadillac spełnił wszystkie wymagane kryteria w zakresie potencjalnego dołączenia do Formuły 1 w najbliższych latach.
Zgodnie z opublikowanym komunikatem amerykański podmiot w kolejnym etapie będzie musiał przekonać do siebie właścicieli praw komercyjnych (FOM). To oczywiście nie będzie łatwym zadaniem, zwłaszcza z uwagi na fakt, że bardzo szybko do gry wkroczą obecne zespoły, które nie są zbyt przychylne do dzielenia się finansowym tortem z dodatkowym graczem.
Taką narrację tuż przed rozpoczęciem weekendu wyścigowego w Katarze podtrzymał Lawrence Stroll, który w klarowny sposób wyraził swoją opinię na temat możliwego rozszerzenia gridu.
- Moim zdaniem biznes związany z F1 nigdy nie wyglądał lepiej - stwierdził właściciel stajni z Silverstone w rozmowie ze Sky. - Ten sport nigdy nie był w lepszej kondycji. Jeśli coś nie jest zepsute, to nie ma potrzeby, aby to naprawiać. Jestem głęboko przekonany, że obecne dziesięć zespołów dobrze ze sobą współpracuje i uważam, że tak powinno zostać.
Kanadyjczyk zaznaczył również, że brak Andrettiego w stawce nie wpłynie negatywnie na szeroko zakrojoną ekspansję władz sportu na rynek amerykański.
- Tak jak wspomniałem wcześniej, sport i biznes wręcz kwitną. Obecna widownia jest najwyższa w historii. F1 nigdy nie miała tylu kibiców. Cały czas jednak obserwuję znaczny wzrost popularności, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, które są największym rynkiem konsumenckim na świecie.
- Jak wiadomo, w kalendarzu mamy teraz trzy wyścig w stanach. Po raz drugi odwiedziliśmy Miami, a w listopadzie jedziemy do Las Vegas, więc widzę w tym przypadku ogromne możliwości dalszego rozwoju.