Hamilton wytłumaczył, dlaczego nie był w stanie walczyć z George’m Russellem w finałowej fazie GP Australii.
Sezon 2022 rozpoczął się dla zespołu Mercedesa w wyjątkowo bolesny sposób. Pomijając zdobyte w dość fartownych okolicznościach podium w Bahrajnie, fakty są takie, że zeszłoroczni mistrzowie nie mają szans nawiązać walki z czołówką.
Nie inaczej było w Australii, gdzie kierowcy ekipy z Brackley wciąż nie mogli bić się o najwyższe cele z Red Bullami i Ferrari, o czym mylnie mogłoby świadczyć podium uzyskane przez George’a Russella.
Przez znaczną część wyścigu wydawało się, że spośród Srebrnych Strzał poważniejszym pretendentem do zajęcia lokaty w top 3 będzie Hamilton. Początkowo jechał on przed swoim zespołowym kolegą i prawdopodobnie gdyby Sebastian Vettel nie postanowił rozbić się na wyjściu z T4, co wywołało neutralizację, taki stan rzeczy utrzymałby się do samej mety.
Jednakże wyjazd Bernda Maylandera sprawił, że Russell stracił przy zmianie opon mniej czasu i po opuszczeniu alei serwisowej znalazł się przed siedmiokrotnym czempionem, który mimo utrzymywania się w niewielkiej odległości za byłym zawodnikiem Williamsa nie mógł wykonać manewru wyprzedzania.
Hamilton rzucił przez radio komentarz, iż zespół postawił go w trudnej pozycji, lecz taka reakcja była spowodowana nie stratą pozycji, a przegrzewającym się W13, który nie pozwalał 37-latkowi na walkę z młodszym kompanem, o czym mówił on po zakończeniu zmagań w Melbourne.
- Nie mogłem walczyć o pozycję, ponieważ samochód się przegrzewał i byłem zmuszony odpuścić.
Pochwalił on również zespół za pracę wykonaną zarówno w ten weekend, jak i od początku tegorocznej rywalizacji, ale przyznał, że lepsze wyniki nie wynikały wcale z przywiezionych poprawek.
- W piątek nasza strata wynosiła 1.2 sekundy i nie wyglądało to zbyt dobrze. Przez noc wykonaliśmy kawał dobrej roboty, zakwalifikowaliśmy się w trzecim rzędzie, a potem mieliśmy dobry start i wskoczyłem na trzecie miejsce - dodał, cytowany przez Autosport.
- To było niesamowite uczucie, walczyć o podium w tym momencie, ale rzecz jasna nie byliśmy w stanie utrzymać tempa Red Bulli.
- Patrząc na to, że niespecjalnie poprawiliśmy samochód na przestrzeni tych trzech wyścigów, wyciągnęliśmy z nich pod względem punktowym tyle, ile się dało. Jeśli o mnie chodzi, w poprzednim wyścigu zawiodłem zespół, nie zdobywając [wielu] punktów. Jednak naprawdę dobrze jest wyjeżdżać z takim wynikiem.
Lewis nie szczędził miłych słów także pod adresem nowego kolegi z siłowni, który tę wspomnianą w wypowiedziach pracę wykonuje nie tylko tam, ale wręcz przede wszystkim na torze, czego nie śmiał pominąć piąty kierowca klasyfikacji generalnej tego sezonu.
- George spisał się dzisiaj świetnie, miał bardzo dobre tempo. Był bardzo solidny w czasie trzech pierwszych weekendów. Ciężko pracuje i wykonuje wspaniałą robotę
- Widziałem kawałek jego walki z Perezem. Chciałbym także wziąć w niej udział, niemniej jednak bierzemy te punkty i nie zatrzymujemy się - zakończył zawodnik z numerem 44.