Sergio Perez wyjawił, że otrzymał przeprosiny od Helmuta Marko, który kilka dni temu wywołał zamieszanie swoimi komentarzami.

Austriak był ostatnio antybohaterem nagłówków po tym, jak stwierdził, że gorsza forma Checo brała się z kiepskiej koncentracji. Zdaniem doktora miało to być spowodowane południowo-amerykańskim pochodzeniem, choć Meksyk leży oczywiście w Ameryce Północnej.

W związku z reakcją internautów doradca Red Bulla wystosował swoje oświadczenie w tej sprawie i publicznie przeprosił za takie zachowanie. Okazało się, że nie poprzestał na tym i skontaktował się również ze swoim zawodnikiem.

- Rozmawialiśmy prywatnie i otrzymałem przeprosiny, które były dla mnie najważniejsze - powiedział Perez. - Zostawiliśmy to za sobą. Mam z nim dobry kontakt, a to pomaga, bo dzięki temu wiem, że Helmut nie miał na myśli tego, co powiedział.

- Przyjąłem przeprosiny, bo wiem, że nie o to mu chodziło. Czasem takie wycinki brzmią gorzej, gdy widzi się tylko same fragmenty. Mamy dobry kontakt, więc to, co ja czy on mówimy w mediach, jest trochę inne od naszych rozmów. Wszyscy popełniamy błędy i przeprosiny były najważniejsze.

- Zawsze rozmawiamy na torze. Widzimy się praktycznie co weekend. Helmut po prostu mówi to, co myśli. Możemy doceniać, że jest bardzo szczery dla wszystkich, tj. mediów, świata i nawet kierowców. On zwyczajnie taki jest. Ważniejsze są te osobiste odczucia, a nie to, jak reaguje publika. Nie poczułem się obrażony. Znam go i dzięki temu wiedziałem, że nie miał tego na myśli.

Sergio, który odniósł większość swoich zwycięstw na torach ulicznych, został zapytany o to, czy bycie na takim obiekcie sprawia, iż czuje się lepiej.

- Pewność daje mi to, że zrobiliśmy postępy [a nie wyścig na ulicach]. Gdybyśmy przyjechali tu kilka tygodni temu, byłbym ostrożniejszy za kierownicą i mogłoby to wyglądać gorzej.

- Największym problemem były dla mnie ustawienia, bo balans nie dawał mi komfortu. To był główny cel. Nie jeżdżę jeszcze aż tak naturalnie, ale wykonaliśmy spory progres w kwestii poprawienia się. Wracam więc do tego, jak prowadziło mi się ten bolid na początku. 

- Nie powiedziałbym jednak, że auto jest zaprojektowane pod preferencje Maxa. Czasem widać to na przykładzie innych ekip, które przywożą poprawki pasujące bardziej jednemu zawodnikowi. Nie chodzi o to, by tworzyć części w tym celu, tylko o zbudowanie jak najszybszego bolidu. Musimy doceniać to, na jakim poziomie jest obecnie Max i co osiąga. Od FP1 do wyścigu robi rzeczy, które są po prostu niesamowite. 

Podczas czwartkowych rozmów nie mogło również zabraknąć wątku przyszłości Checo.

- Będę tu przez kolejny rok, a dalej zobaczymy - rzucił krótko. - Tak na to patrzę. Chcemy ukończyć ten rok w możliwie jak najlepszej formie i zacząć kolejny. Dopiero wtedy będziemy mieć wyraźniejszy obraz tego, czego chce zespół oraz czego chcę ja sam.