Bernie Ecclestone, udzielił dość mocnej wypowiedzi na temat Christiana Hornera, który z racji swojego zwolnienia z Red Bulla jest na świeczniku całego środowiska. Były właściciel F1 poruszył kilka ciekawych wątków, takich jak m.in. wewnętrzny skandal z początku 2024 roku. 

Zwolnienie Christiana Hornera, które od paru dni rozgrzewa do czerwoności światek F1, doczekało się komentarza osoby, która przez lata była najważniejsza w całym sporcie - Berniego Ecclestone'a. To człowiek, który nigdy nie gryzł się w język, ale w kwestii Hornera jego słowa okazały się być bardzo ciekawe szczególnie ze względu na to, że Bernie przyjaźni się z Christianem.

Omawiając jego niedawne pożegnanie z Red Bullem, charyzmatyczny 94-latek rozpoczął od powrotu do głośnej afery obyczajowej, która wybuchła na początku ubiegłorocznej kampanii i mocno namieszała wokół Hornera. To właśnie od tego momentu publiczne stały się wewnętrzne tarcia w zespole, a pozycja szefa, wraz z jego wizerunkiem, osłabła.

Ecclestone uznał to za głupie zachowanie i dał temu najbardziej bezpośredni wyraz, aczkolwiek miał również swoje uwagi do asystentki szefa zespołu.

- W tej sprawie, w którą uwikłał się 18 miesięcy temu, był po prostu idiotą - podsumował Ecclestone dla The Telegraph. - Był 50-latkiem, a myślał, że ma 20 lat i jest chłopcem.

- Kiedy dochodzi do takich sytuacji, to często zastanawiam się, dlaczego taka dziewczyna, która jest poirytowana czyimiś zalotami, nie powie po prostu, aby ta druga osoba przestała to robić. 

W trakcie rozmowy poruszono również aspekt szeroko zakrojonej władzy Hornera w Red Bullu, która - jak się sugeruje - z czasem zaczęła razić najważniejsze osoby w energetycznym koncernie. Zdaniem Ecclestone'a ten kij zwyczajnie miał dwa końce.

- Prawdopodobnie lepiej byłoby z nim porozmawiać, ale sedno jest takie, że w firmie są osoby, które myślały, że na sucho uchodziły mu takie zachowania, jak gdyby to nie był Red Bull Racing, a Christian Horner Racing. Tym sposobem na sucho uszło mu wiele rzeczy.

- To oczywiste, że gdy masz wyniki, to pewne osoby przymykają oczy na tego typu historie. Jednakże, kiedy przestajesz bronić się rezultatami, to ci sami ludzie zaczynają cię bacznie obserwować i sugerować, że mogliby zrobić coś lepiej. 

Na radarze znalazł się też temat głośnej obecnie walki o władze w Milton Keynes, która została zapoczątkowana w 2022 roku, po śmierci współzałożyciela Red Bulla, Dietricha Mateschitza. Bernie podkreślił tu jego brak, a poza tym wydawał się doceniać styl rządzenia Hornera i skuteczność.

- Wiem, że zasugerowano mu, aby był tylko szefem zespołu, a obszar komercyjny zostawił komuś innemu. Ale jego pomysł na to był inny. To on był dyrektorem generalnym. Gdyby główny szef [Mateschitz] ciągle żył, to wyczułby, że coś tam się dzieje. Mógłby się w to zagłębić i rozwiązać problem.

- Prawdę mówiąc, panował tam duży bałagan. To Christian pełnił funkcję dyrektora generalnego, a na jego stanowisku oczywiste było to, że chciał mieć wszystko pod kontrolą. Chciał robić wszystkie rzeczy, które jego zdaniem były dobre. Gdyby były złe, mógłby powiedzieć: „No to mnie wyrzućcie, bo popełniłem kilka błędów".

- Odkąd Christian znalazł się w położeniu, w którym nie może robić tego, co uważa za słuszne, jego sytuacja staje się trudna. Nie da się zarządzać tylko częściowo. Należy mieć kogoś, kto - jak to zawsze mówię - jako pierwszy gasi światło, a jako ostatni je wyłącza. Do tego potrzeba tylko jednej osoby.

- Na boga, kto osiągnął w F1 tyle, ile osiągnął on? Rzadko zdarzają się liderzy, którzy mogą robić wszystko, od inżynierii po kwestie wizerunkowe. On prowadził firmę tak, jak uważał to za słuszne. Przez długi czas ludzie byli gotowi mówić, że w porządku, on daje radę. Ale gdy tylko przestało mu iść, to powiedzieli: „No zaraz, zaraz". A Christian zdobył wiele mistrzostw. Był przyzwyczajony do wygrywania. Nie jest więc łatwo, gdy nagle nie wygrywasz - a szczególnie w momencie, gdy wiesz, że to nie jest w pełni twoja wina.