Christian Horner stwierdził, że wolałby uniknąć powrotu do lepszej formy w wykonaniu Ferrari oraz powtórki walki o tytuł z sezonu 2021.

W ostatnim czasie stajnia z Maranello przeżywa niełatwy okres, w którym często dopuszcza się niewytłumaczalnych błędów strategicznych. Było to doskonale widoczne na Hungaroringu, który miał premiować konstrukcję F1-75, a ostatecznie okazał się szczęśliwy dla Red Bulla, który po raz kolejny wykorzystał potknięcie głównych rywali.

Po niespodziewanym zwycięstwie Maxa Verstappena na Węgrzech, odniesionym pomimo startu z P10, strata Czerwonych do austriackiej ekipy ponownie wzrosła, sięgając niemalże 100 punktów. Bezpiecznym dorobkiem może również pochwalić się sam Holender, który rozpoczął przerwę wakacyjną z 80 oczkami przewagi nad Charlesem Leclerciem.

Na podstawie kolejnego rozczarowującego występu Scuderii można sądzić, że jej szanse na zdobycie tytułu są niezwykle nikłe, a pojedynek między nią i Bykami wydaje się być już przesądzony. Wiele wskazuje na to, że w porównaniu z sezonem 2021 rozstrzygnięcie tegorocznej walki o najwyższy laur nastąpi znacznie wcześniej. 

Po zakończeniu niedzielnych zmagań pod Budapesztem szef drużyny z Milton Keynes skomentował obecny przebieg batalii o mistrzostwo świata, przyznając, że nie chciałby doświadczyć kolejnego starcia w stylu zeszłorocznej konfrontacji z Mercedesem, która z biegiem czasu przybierała coraz silniejszy obrót.

Horner woli tegoroczną walkę z Ferrari niż poprzednią batalię

Pytany przez dziennikarzy, czy wolałby bliższej rywalizacji z Ferrari, Horner odparł z uśmiechem: - W żadnym stopniu bym tego nie chciał! W ubiegłym roku uczestniczyliśmy w pojedynku wagi ciężkiej, który trwał aż 22 wyścigi. Wolałbym nie przechodzić przez to ponownie.

Chociaż różnice punktowe w obu klasyfikacjach działają na ogromną korzyść Byków, pryncypał składu zachowuje ostrożne podejście do walki o tytuł, podkreślając znaczenie niewielkich dysproporcji w osiągach czołowych bolidów.

Z naszej perspektywy tabele z punktami wyglądają "zdrowo" i jest to świetny sposób na rozpoczęcie przerwy letniej. Mimo tego pozostało jeszcze wiele wyścigów do rozegrania. Ferrari ma szybki samochód, a Mercedes wraca do gry. Do końca sezonu pozostaje długa droga, a przed nami jeszcze jeden wyścig sprinterski. Niczego nie przyjmujemy za pewnik, bo jest jeszcze wiele do zrobienia.

- Uważam, że nawet gdybyśmy wygrali z przewagą jednego okrążenia nad wszystkimi rywalami, nadal byłbym ostrożny. Nigdy nie stwierdziłbym, że w kolejnym wyścigu zajmiemy miejsca 1-2 - dodał, nawiązując do ostatnich słów Mattii Binotto, który przyznawał, że celem jego ekipy na GP Węgier jest wywalczenie dubletu.

To jest właśnie nasze nastawienie do rywalizacji. Skupiamy się na tym, co mamy tu i teraz - skwitował, zaznaczając, że tempo Red Bulla jest zachęcającą oznaką przed drugą częścią mistrzostw.