Christian Horner odgryzł się Toto Wolffowi za ostatnie komentarze, które dotyczyły najważniejszej walki w sezonie 2021, czyli tej między szefami, a także pojedynku Lewisa Hamiltona z Maxem Verstappenem.

Kilka dni temu Austriak udzielił wywiadu brytyjskiemu Daily Mail, w którym padło wiele interesujących i kontrowersyjnych sformułowań. Wśród nich znalazło się m.in. wskazanie na medialne aktorstwo szefa Red Bulla, który kilkukrotnie w tym roku nie ugryzł się w język i wywołał niejedną burzę.

- To, co Christian mówi o tym, jak ja odczuwam presję, nie jest prawdą. On jest jednym z protagonistów pantomimy, częścią Formuły 1, która dla mnie, czyli dla udziałowca, właściciela zespołu, jest świetna, bo tworzy takie historie. Jednak to nie jest istotne.

- Ludzie widzą mikrofon lub kamerę przed sobą i zaczynają zachowywać się jak aktorzy w Hollywood. Jest dobrze, jeśli wypełniają puste miejsca. To dobre dla sportu i dla Netflixa, który chce przedstawiać postacie, nie tylko stoper. Ludzie zauważyli, że są cytowani, jeśli mówią kontrowersyjne rzeczy. To daje im ekspozycję w mediach i umieszcza ich zdjęcia w gazetach.

Toto Wolff

- W wielu aspektach wracamy do korzeni, które stworzył Bernie. Mieliśmy ściganie i operę mydlaną. Gdy nie było wystarczająco akcji na torze, dorzucał jakiś temat, który trafiał na pierwsze strony. Wróciliśmy, ale ja w to nie wchodzę. Dla mnie to zabawne, ale nie rusza mnie to. Za mną tyle trudnych lat, że walka o mistrzostwo w Formule 1 nie łapie się nawet na skali. 

Podczas piątkowej konferencji prasowej z przedstawicielami zespołów Brytyjczyk miał okazję odnieść się do tych wypowiedzi, oczywiście wyprowadzając własne ciosy.

- Cóż, wszyscy wiemy, że Toto ma dużo do powiedzenia. W zasadzie to było mi nawet miło, gdy nazwał mnie protagonistą. Patrząc na definicję, potrzeba też antagonisty, więc można powiedzieć, że Toto świetnie pasuje do tej roli. Gdyby to była pantomima, może pasowałby do roli damy.

- Liczy się jednak to, co dzieje się na torze. To wielka walka między zespołami i wszystkie chwyty są dozwolone - pitwall walczy z pitwall, kierowca z kierowcą, dostawca silnika z dostawcą silnika i samochód z samochodem. Jest fantastycznie i uwielbiamy to, chociaż czasem też się obrywa. Trzeba jednak przyjąć to z przymrużeniem oka, nawet wziąć to za komplement. 

Christian Horner, Red Bull

Christian Horner został również zapytany o inne słowa Toto Wolffa z tego samego wywiadu, czyli te na temat powtórki z kraks Ayrtona Senny z Alainem Prostem w kluczowych fazach mistrzostw, do której mogłoby dojść w tym roku, a także o trwające przez cały rok wzajemne zaczepki.

- Byłem rozczarowany, czytając komentarze o tym. Chcemy uczciwej walki do końca mistrzostw. Każdy kierowca chce wygrać na torze. Jesteśmy zespołem ludzi wyścigów i jeśli w ogóle będziemy w stanie dokonać takiego wyczynu, co jest gigantycznym wyzwaniem, to nie chcielibyśmy wygrać poprzez kolizję. Tego było już wystarczająco w tym roku.

- W Austin widzieliśmy świetną walkę dwóch topowych kierowców. Gdyby zdarzyło się kilka podobnych wyścigów, to największym zwycięzcą byłaby Formuła 1, bo nikt nie chce, by losy tytułu rozstrzygnęły się w żwirze.

- Szczerze mówiąc, dla nas to w zasadzie szum. Liczy się to, co na torze. Jeśli można powiedzieć swoje poprzez postawę na torze, to ma dużo większą wagę i wartość. Toto lubi rzucić jakiś komentarz tu i tam, ale to część tego sportu.

Christian Horner, Red Bull

- Stawka jest duża. On walczy o 8. mistrzostwo ze swoim kierowcą, my walczymy o 1. ze swoim. F1 to rywalizacja i gdy presja rośnie, widać różne reakcje na nią. Jesteśmy w kluczowej fazie, więc można wyczuć napięcie, a to będzie się tylko zwiększało. Jeśli Toto chce gadać, to nie mam z tym problemu.

- Nie mam z nim samym żadnego problemu - dodał, pytany o to, czy szanuje się z Wolffem. - Zrobił świetną robotę w zespole, który odziedziczył. Oczywiście, że jest tu szacunek. Mercedes to znakomity zespół, który osiągnął wielkie rzeczy, więc szanujemy się.

- F1 to jednak rywalizacja, więc nie można oczekiwać, że zaakceptujemy, by Mercedes wygrywał każdy wyścig. To dość nudne. Po co w ogóle mielibyśmy się tu pokazywać?

- Walczyliśmy przez siedem długich sezonów, by w ogóle być w tej pozycji, by postawić się im. Jesteśmy tu i chcemy przełożyć to [na mistrzostwo]. Jeśli nam się uda, to będzie nasze zdecydowanie największe osiągnięcie w F1, niezależnie od tego, który tytuł zdobędziemy.

Christian Horner, Red Bull

- Przegrywanie boli - odparł, gdy zestawiono go z wizją ewentualnej porażki. - Jeśli tak nie jest, idź zająć się czymś innym. Jeśli ktoś jest zadowolony z 2. miejsca, ma złą pracę. W sporcie chodzi o zwycięstwa. Jesteśmy zespołem wyścigowym i ciężko pracowaliśmy, by tu być.

- Mamy fantastyczny sezon, 9 zwycięstw, wiele razy byliśmy na podium, ale liczy się to, gdzie ukończysz. Każdy jest bardzo głodny i cieszy się tym, a to jest najważniejsze. Jeśli Toto jest z tego powodu podrażniony, nam to pasuje.