Christian Horner nie przebierał w słowach, komentując decyzję sędziów o ukaraniu Maxa Verstappena.
Holender stracił swoje 2. pole startowe po tym, jak nałożono na niego przesunięcie o 5 pozycji za nierespektowanie podwójnych żółtych flag.
Jego wykroczenie nie było łatwe w ocenie, ponieważ ani system kontroli wyścigu, ani panele świetlne, ani jego kierownica nie sugerowały, że należało zwolnić.
Jedynym wyjątkiem był natomiast porządkowy, który pokazał dwie żółte flagi. Zgodnie z przepisami jest to wystarczający sygnał, równy wszystkim innym, a na kierowcy spoczywa odpowiedzialność respektowania każdego z nich, nawet jeśli zespół nie przekaże mu takiej informacji.
W związku z tym sędziowie nałożyli standardową karę przesunięcia o 5 miejsc, ale Christian Horner nie zgadzał się z tą decyzją, zwracając uwagę na to, że w jego opinii tor był czysty, a zawodnik nie powinien być tak ostro karany, gdy obsługa obiektu popełni błąd.
- To jakiś nieposłuszny porządkowy wyciągnął flagę bez polecenia ze strony FIA. Oni muszą ich kontrolować, to bardzo proste, bo teraz my ostro obrywamy w mistrzostwach za coś takiego. Startujemy z P7 na torze, na którym nie da się wyprzedzać - powiedział dla Sky.
- Frustrujące jest, że dyrektor wyścigu efektywnie powiedział, że jest okej, tor jest bezpieczny, dokończcie swoje okrążenia. Wszystkie systemy i GPS pokazywały, że tor był bezpieczny. Nie było niczego, co można było przekazać kierowcy.
- Nie rozumiem także sytuacji Carlosa Sainza. Zrobił dokładnie to samo. Nie zobaczył flagi, przejechał obok z otwartym DRSem, na pełnym gazie, ale odpuścił 10 metrów przed linią. I to już było okej.
- Należy sprawić, by dorośli ludzie podejmowali decyzje. Podejście zero-jedynkowe, gdy ktoś po prostu pomacha sobie flagą, jest frustrujące. Dyrektor wyścigu musi kontrolować tor. Ostatecznie to on jest głównym sędzią. Jak to jest, że porządkowy może sobie tak o pomachać flagą?