Przewaga Maxa Verstappena na mecie GP Japonii 2024 była znacząca, lecz zdaniem szefa Red Bulla kluczem do tego była drobna zmiana, której dokonano po incydencie z pierwszego okrążenia.
Ekipa z Milton Keynes ma za sobą znakomity weekend. Aktualni mistrzowie do maksymalnej zdobyczy punktowej dołożyli również najszybszy pit stop, a największym pozytywem po rundzie w Japonii jest z pewnością dyspozycja Sergio Pereza.
Przed niedzielnymi zmaganiami tempo wyścigowe było zagadką, a Byki - wbrew opinii Carlosa Sainza - obawiały się Ferrari, które dobrze zaprezentowało się w piątek podczas długich przejazdów. Ostatecznie okazało się, że Hiszpan miał trochę racji, bo to nie on dysponował najlepszą maszyną w stawce.
Już po zawodach Christian Horner zdradził kulisy tego, co umożliwiło jego stajni poprawę tempa. Był to pewien drobny detal, który pojawił się nawet w transmisji, gdy Maxa Verstappena zapytano o balans samochodu.
- Myślę, że czerwona flaga nam pomogła zresetować ustawienie przedniego skrzydła - ocenił szef. - Trochę przesadziliśmy z jego początkowymi ustawieniami, lecz było to interesujące. Warunki na torze były kompletnie inne niż te, których doświadczyliśmy w piątek. Był to jednak dla nas bardzo dobrze poprowadzony wyścig bez żadnych przygód i problemów.
Jak powiedział Holender, auto początkowo było podsterowne, ale potem przechodziło w nadsterowność. Dokładnie tego spodziewał się Gianpiero Lambiase, jego inżynier wyścigowy, który nie chciał rzucić do niego słynnym “a nie mówiłem?”.
- No cóż, mieliśmy może nie kłótnię, ale [GP] pytał, czy na pewno chcę coś zrobić, a ja byłem tego całkiem pewny - tłumaczył Verstappen. - Okazało się, że byłem w błędzie i to on miał rację. Ale w pewnym sensie to nakręca również mnie, bo w takich sytuacjach wiem, że sam nie jestem zadowolony z balansu i próbuję utrzymać jeszcze równiejsze tempo, bez krzyczenia na niego. Mamy świetny kontakt i tak to u nas działa.
Christian potwierdził też, iż trafne rady podopiecznych pomogły odpowiednio zestroić RB20 na walkę o punkty.
- Myślę, że rozmowy z naszymi kierowcami sprawiały, iż samochód stawał się lepszy przez cały weekend. Temperatura może delikatnie nam pomogła, a zmiany, które wprowadziliśmy, były korzystne. Nie wiemy, z jakim pokładem paliwa Ferrari jeździło w piątek, więc trudno wskazać, jaka jest różnica na długich przejazdach.
- Przed wyścigiem to była pewna niewiadoma, a te opony są bardzo wrażliwe. Cieplejsze warunki na pewno nam nie przeszkadzały i doszła do tego odpowiednia praca inżynierów w fabryce oraz zmiany, które zadziałały w bolidzie na długich przejazdach.