Po zakończeniu kwalifikacji sędziowie zajmowali się wieloma incydentami. Za kilka z nich przyznane zostały kary, które zmodyfikowały ustawienie na starcie.

Najbardziej interesująca była analiza jazdy Nico Hulkenberga, który poruszał się zbyt szybko po wywieszeniu czerwonej flagi. Ta została pokazana tuż po tym, jak ukończył swoje szybkie okrążenie w Q3 i jednocześnie rozpoczynał kolejne. W tamtym momencie Niemiec przekroczył tzw. deltę już o 1,5 sekundy i twierdził, że niezwykle trudne było osiągnięcie odpowiedniego czasu w kolejnym sektorze. Dodatkowo przez chwilę myślał, iż jechał zbyt wolno, ponieważ zmylił go sygnał dźwiękowy, który usłyszał.

Dane z bolidu Haasa porównano z przejazdem Estebana Ocona, który trzymał się limitu w każdym minisektorze. Zauważono, że Hulk przez resztę okrążenia miał już bardzo podobną prędkość co Francuz. Zostało to uznane za czynnik łagodzący, ale ponieważ doszło do naruszenia reguł, stwierdzono, że kara jest konieczna nawet pomimo braku niebezpiecznego zachowania. 

Arbitrzy nie chcieli nakładać przesunięcia o 10 miejsc, które byłoby standardem przy takim wykroczeniu. Ze względu na okoliczności zdecydowali się na doliczenie tylko 3 pozycji oraz 1 punktu karnego. Dodatkowo zaznaczyli, że celem tego przepisu jest upewnienie się, iż samochody nie będą jechać zbyt szybko przy czerwonej fladze, a w tej sytuacji nie było dowodów na nadmierną prędkość. Nico przy okazji otrzymał też zalecenie lepszego zapoznania się z sygnałami dźwiękowymi.

Również +3 miejsca, ale bez punktu karnego, dostał Carlos Sainz. Hiszpan tłumaczył blokowanie Pierre'a Gasly'ego tym, iż przyspieszył, gdy dał się zaskoczyć wyprzedzającemu go Yukiemu Tsunodzie. Choć sędziowie zgodzili się z nim, to uznali, że przeważająca część winy i tak była po stronie reprezentanta Ferrari.

Sam Japończyk był za to pod lupą ze względu na dwa zajścia. Pierwsze, czyli blokowanie Charlesa Leclerca, uszło mu na sucho. Pomogły tłumaczenia Monakijczyka, który zwolnił zapobiegawczo i przyznał, że była to trudna sytuacja do opanowania na krótkim dojeździe do zakrętu nr 13. W opinii arbitrów nie było to niepotrzebne przeszkadzanie.

Inaczej oceniono zajechanie drogi Nico Hulkenbergowi, które wyceniono na modne w ten weekend +3 pozycje. Sędziowie wypunktowali argumenty Tsunody, który deklarował, że po szerokim wyjeździe i powróceniu na tor przed rywalem nadal był na szybkim okrążeniu, choć jechał wtedy 3 sekundy wolniej niż poprzednio. Uznano więc, iż manewr spełniał definicję bycia niepotrzebnym, a w celu uniknięcia problemu należało po prostu usunąć się z linii wyścigowej. 

Taki sam werdykt zapadł w przypadku Lance'a Strolla, który zablokował Estebana Ocona. Kanadyjczyk miał świadomość nadjeżdżającego Francuza, ale czuł, iż musiał zostać na linii wyścigowej, bo inaczej rozbiłby się podczas jazdy na slickach po mokrym torze. Ze względu na to, że otrzymał ostrzeżenie o bolidzie Alpine, sędziowie uznali, iż powinien był zwolnić jeszcze przed sekcją 7-8, by przepuścić rywala nieco wcześniej. 

Najmniej istotną sankcją jest natomiast ta nałożona na Williamsa. Zespół będzie musiał wyciągnąć z tylnej kieszeni dwa razy po 5 tysięcy euro. Wynika to ze zwykłego niedopatrzenia, którym było nieoddanie opon po FP3.