Ważą się losy rywalizacji na Autodromo Enzo e Dino Ferrari. Dziś w godzinach popołudniowych zapaść mają kluczowe decyzje.

Po wtorkowej ewakuacji obiektu personel F1 nie wrócił już do padoku. Tor obecnie pozostaje zamknięty do odwołania, by nie tworzyć niebezpiecznych sytuacji i ułatwić monitorowanie wysokiego stanu pobliskiej rzeki. Niemożliwe jest nawet odebranie przepustki, choć centrum akredytacyjne położone jest w innej części miasta, a sama seria zaleca, by nie przemieszczać się, jeśli nie jest to konieczne.

Środki te określa się jako prewencyjne, natomiast pełne zastosowanie się do nich nie jest do końca możliwe, bowiem na tym etapie tygodnia wiele osób i tak jest już na miejscu, a jeśli nie, to właśnie podróżuje lub lada moment rozpocznie swoją podróż, jak np. reprezentacja czarnogórskiej domeny.

Wczoraj wieczorem pojawiły się informacje o problemach z zakwaterowaniem, jakie miały dotknąć zespoły. Konieczność przeniesienia się do innego hotelu potwierdziło Alpine, gdzie skutki warunków odczuła ekipa zajmująca się składaniem wyposażenia. Nie dotknęło to jednak głównej części, tj. mechaników i inżynierów, którzy śpią w innym hotelu w innym mieście.

Wiele innych osób ze środowiska wyścigowego, np. pracownicy, dziennikarze czy kibice, musiało zrezygnować z noclegów w mniejszych miejscowościach, gdyż te zostały zalane lub są odcięte chociażby od prądu. Kolejny raz z żywiołem zmaga się m.in. położona kilkanaście kilometrów od Imoli Faenza, gdzie mieści się fabryka AlphaTauri, a niektóre drogi są zamykane przez służby.

Cała F1 walczy dziś z wieloma logistycznymi problemami. Ze względu na stracenie dwóch bardzo ważnych dni, wtorku i środy, padok nie będzie gotowy na czas. Potwierdził to m.in. Mercedes, który zdążył odwołać jutrzejszego wieczornego grilla dla mediów. W obliczu nieprzygotowania motorhome'u i trudnej sytuacji takie spotkanie po prostu nie ma racji bytu.

Nie brakuje również ujęć, które pokazują trochę wody w niższej części padoku, położonej bliżej zakrętów Rivazza i początku głównej prostej. Tam znajduje się m.in. centrum technologiczne, zajmujące się transmisją, a ponadto serie juniorskie, ale nie podstawowy sprzęt składów F1.

W związku z tym plotkuje się, iż poza ostatecznością - czyli odwołaniem - możliwe jest skrócenie weekendu i/lub zmienienie programu. Taki zabieg wydaje się niemalże niezbędny, bowiem bez przygotowanego padoku trudno wyobrazić sobie tradycyjny przebieg czwartkowego media day i zakończenie reszty typowych aktywności przed piątkiem. Niewiadomą będzie też stan tego wyposażenia, które znalazło się na podtopionym obszarze.

Problemy mogą dotknąć także kibiców, bowiem jasne jest, iż wpuszczanie tysięcy ludzi na obiekt podczas zagrożenia powodziowego nie jest najrozsądniejszą opcją, a ponadto wymaga większej uwagi służb, które są obecnie potrzebne gdzieś indziej.

Kluczowe decyzje ws. dalszych losów zmagań mają zapaść dziś, a informacja ma pojawić się około 14. Wyścigowy światek od rana przeprowadza ważne rozmowy na temat tego, co stanie się z GP Emilii-Romanii. Włoskie media donosiły, że decyzja zależy od władz, natomiast jasne jest, iż F1 ma w zwyczaju walkę do końca o organizację swoich imprez ze względu na konsekwencje finansowe. Pozytywnym sygnałem wydaje się to, iż pogoda powinna zacząć delikatnie poprawiać się już niedługo.