Peter Bonnington doczekał się awansu w wewnętrznej strukturze Mercedesa. Choć nadal będzie współpracował z Lewisem Hamiltonem, to jego pozycja w zespole zmieni się na wyższą.
Popularny Bono jak do tej pory formalnie był starszym inżynierem wyścigowym przy samochodzie nr 44. Na tym stanowisku znalazł się nieco wcześniej, jeszcze za czasów jazdy Michaela Schumachera w zespole, ale to współpraca z brytyjskim mistrzem przyniosła mu większą rozpoznawalność. Stało się tak dzięki kultowym komunikatom radiowym zawodnika oraz zachowywaniu niezwykle spokojnego tonu w niemalże każdej sytuacji.
Obowiązki Bonningtona zostaną teraz rozszerzone. Do bycia na łączach z utytułowanym kierowcą dojdzie też nadzorowanie tego typu operacji w ekipie. Dowiedzieliśmy się, że Bono w trybie natychmiastowym stanie się jednocześnie szefem działu inżynierii wyścigowej.
Będzie to układ zbliżony do tego, który ma miejsce w Red Bullu - na początku sezonu 2022 Gianpiero Lambiase, inżynier wyścigowy Maxa Verstappena, został dodatkowo szefem takiego samego departamentu. Wcześniej dowodził nim Guillaume Rocquelin, który w przeszłości stworzył pełen sukcesów duet z Sebastianem Vettelem. Rocky nadal pracuje w RBR, lecz opiekuje się młodymi kierowcami.
W związku tym, że wielkimi krokami zbliża się rozstanie Hamiltona z Mercedesem, to coraz ważniejszym tematem zapewne stawać się będzie obsada pozycji inżyniera wyścigowego w Ferrari. Bono, jako część innego wyjątkowego duetu, od lutego automatycznie pojawiał się w różnych plotkach, aczkolwiek te nie przerodziły się w nic poważniejszego. Donoszono natomiast o istnieniu klauzuli, która uniemożliwiałaby siedmiokrotnemu mistrzowi zabranie ze sobą kluczowych kolegów.
Pomijając sens obsadzenia tak ważnego stanowiska kimś, kto od lat jest w innej ekipie, wewnętrzny awans sam w sobie sugeruje, że transfer Bonningtona do Maranello jest dziś mniej prawdopodobny. Fred Vasseur najpewniej sięgnie po naturalne rozwiązanie, a więc człowieka, który zna Scuderię jak własną kieszeń - być może nie dojdzie do żadnej zmiany lub szansę dostanie ktoś postawiony szczebelek niżej, czyli inżynier ds. osiągów.
Takie posunięcie byłoby zgodne z typową dla F1 drabinką. Doskonale pokazuje ją i ostatnie przetasowanie wokół Sergio Pereza, i nawet samo Ferrari, w którym Bryan Bozzi zastąpił słynnego Xaviego Marcosa Padrosa w obozie Charlesa Leclerca. Z kolei Riccardo Adami, który obecnie pracuje bezpośrednio z Carlosem Sainzem, ma już za sobą zmianę kierowcy. Gdy z włoskiej stajni odszedł Sebastian Vettel, to Adami pozostał na stanowisku i rozpoczął pomaganie Hiszpanowi.
Jak zresztą usłyszeliśmy, w tym roku Bono miał nie okazywać żadnych zamiarów odejścia, a sam Mercedes planuje, aby to właśnie on objął swoim doświadczeniem nowego kierowcę, który wypełni lukę po Hamiltonie. Choć niepotwierdzone pozostaje nazwisko tego zawodnika, to murowanym faworytem wydaje się być wielki talent akademii Srebrnych Strzał, Andrea Kimi Antonelli.