Max Verstappen i Lewis Hamilton – w żartobliwy sposób - przyznali, iż ich szefowie powinni wyjaśnić sobie wszystkie wzajemne nieścisłości w ringu bokserskim.
Rywalizacja pomiędzy Mercedesem i Red Bullem weszła w tym sezonie na zdecydowanie wyższy poziom, gdyż mistrzowski skład pierwszy raz od 2018 roku nie przewodzi w obu klasyfikacjach mistrzostw świata. To natomiast z automatu generuje falę różnorakich napięć między tymi drużynami, a ostatnią kością niezgody stało się tylne skrzydło z konstrukcji RB16B, nad którym wisi widmo protestu ze strony ekipy z Brackley.
Christian Horner i Toto Wolff w ostatnich tygodniach nieustannie wymieniają się w mediach uszczypliwościami, których motywem przewodnim jest sprawa giętkich skrzydeł. Brytyjczyk podczas obecnego weekendu w Baku wprost zasugerował, że jego „oponent” powinien trzymać język za zębami, natomiast Austriak jest zdania, iż pryncypał stajni z Milton Keynes chce za wszelką cenę utrzymać się na świeczniku mediów, dzięki takim komentarzom. Istna telenowela!
Cały ten wątek został poruszony na dzisiejszej konferencji prasowej, gdzie padła ciekawa, a zarazem ironiczna sugestia, według której obaj panowie powinni stoczyć pojedynek bokserski.
- Powinniśmy ich wciągnąć na ring. Mają podobną wagę, ale różnią się wzrostem - przyznał żartobliwie Lewis Hamilton.
Na sugestie siedmiokrotnego mistrza świata bardzo szybko odpowiedział Max Verstappen.
- Uważam, że problemem może być kategoria wagowa, jak i wzrost. Mam tu na myśli ich zasięg. Jestem i tak za ringiem, nawet w Formule 1, zamiast kar. To byłoby świetne rozwiązanie - skwitował sarkastycznie Holender.
- To sport, gdzie w grę wchodzi wiele stawek. Każdy chce wygrać i być konkurencyjny, więc w mojej opinii [takie komentarze] są po prostu naturalną rzeczą - dodał z uśmiechem na twarzy lider mistrzostw świata.
- Według mnie posiadamy dwóch najlepszych szefów. Obaj w dużym stopniu przyczynili się do sukcesów swoich składów, dlatego też są świetnymi liderami. Obecnie idziemy łeb w łeb, ponieważ jesteśmy bardzo blisko siebie w tej bitwie. Generalnie lubimy rozmawiać na torach, aczkolwiek wolimy, by to nasza jazda przemawiała za nas - podsumował temat kierowca Mercedesa.