O godzinie 19:15 obaj kierowcy Haasa stawili się na rozmowie z sędziami.

Kevin Magnussen i Mick Schumacher są podejrzewani o niepotrzebnie wolną jazdę w trakcie kwalifikacji, co wiązałoby się ze złamaniem wytycznych dyrektora wyścigu, Eduardo Freitasa.

W piątkowy wieczór ustalił on czas przejazdu między obiema liniami samochodu bezpieczeństwa (czyli między początkiem wjazdu do pit lane a końcówką prostej startowej) na 1:31.0. Jest to standardowa procedura, która ma zapobiegać nadmiernemu zwalnianiu i prowokowaniu niebezpiecznych sytuacji.

Takie wezwanie nie musi automatycznie oznaczać kary. Jeśli, jak w przypadku Charlesa Leclerca z Australii, okaże się, iż doszło do złamania przepisów z powodu chęci nieprzeszkadzania rywalom, sędziowie nie nałożą żadnych sankcji.

Haas zaliczył niezwykle dobrą sobotę. Mimo problemów z bolidem Micka Schumachera w FP3, jak i kłopotów z systemem DRS w aucie Kevina Magnussena, ekipie udało się wywalczyć odpowiednio 10. i 8. pozycję na starcie.

Aktualizacja

Po przeanalizowaniu incydentów sędziowie zdecydowali się wystosować jedynie oficjalne ostrzeżenie dla Niemca i Duńczyka. Formalnie jest to najmniejsza kara, mniejsza nawet od reprymendy, jaką można nałożyć na kierowcę. Nie wiąże się ona zupełnie z niczym, z wyjątkiem tego, że recydywa może być potraktowana ostrzej.

Cała sytuacja wokół czasu przejazdu między liniami samochodu bezpieczeństwa okazała się być jednak znacznie bardziej zawiła. W trakcie czasówki zawodnicy, a dokładniej aż 18 z nich, złamali tenże zapis dyrektora wyścigu 55 razy. W większości przypadków miało to miejsce podczas podążania za rywalem na okrążeniu wyjazdowym, co wiązało się z chęcią zrobienia sobie przestrzeni przed szybkim przejazdem. 

Sędziowie odnotowali, że tworzyło to swojego rodzaju pociągi coraz wolniej jadących kierowców, przekraczających przy tym czas. W 5 przypadkach miało to jednak miejsce bez udziału innych bolidów z przodu. Z powodu lokalizacji garaży dotyczyło to m.in. Schumachera i Magnussena, którzy mogli kontrolować swoją prędkość. Oficjele zauważyli przy tym, że zazwyczaj ci, którzy złamali wytyczne dyrektora, jechali właśnie za bolidami Haasa. 

Cała procedura została opisana jako relatywnie nowa i wprowadzona w tym sezonie. Dodatkowo zaznaczono, że jak do tej pory nie wiązała się z karami. Choć Niemiec i Duńczyk byli bardziej odpowiedzialni za swoje przewinienia niż inni zawodnicy, tak sędziowie wzięli pod uwagę nałożenie się nowych reguł oraz występków rywali, przez co wystosowali tylko oficjalne ostrzeżenia. Podkreślili jednak, że jeśli dojdzie do powtórki, ukarany może zostać każdy.