Charles Leclerc nie krył swojego niezadowolenia po nieudanej inauguracji sezonu 2023.
Pierwsze niepokojące sygnały z obozu Ferrari zaczęły napływać już na kilka godzin przed rozpoczęciem wyścigu, gdyż w bolidzie Monakijczyka doszło do zamontowania świeżych komponentów jednostki napędowej na wyjątkowo wczesnym etapie kampanii.
Najczarniejszy scenariusz ziścił się na 41. okrążeniu, gdy bolid oznaczony numerem szesnaście zatrzymał się na poboczu, a realizator puścił dobrze znany z zeszłego roku komunikat o problemie. Według informacji włoskiego Motorsportu posłuszeństwa odmówiła w tym przypadku elektronika sterująca, czyli element, który został wymieniony w samochodzie przed startem.
Warto nadmienić, że czerwoni w trakcie zimy położyli szczególny nacisk na kwestie niezawodności, która mocno prześladowała ich na przestrzeni poprzedniego cyklu mistrzostw świata. Dzięki temu teraz mieli dysponować pełną mocą i nie jeździć już ze skręconymi silnikami.
- Oczywiście nie jest to przyjemne uczucie. Bardzo dużo pracowaliśmy nad tym aspektem. Musimy jednak kontynuować nasze działania, ponieważ usterka w pierwszym wyścigu nie jest czymś dobrym - przyznał Charles Leclerc, cytowany przez portal The Race.
Sam zainteresowany podkreślił także, że na dystansie wyścigu nie otrzymywał żadnych ostrzeżeń o zbliżającym się problemie. Co więcej, działania w fabryce i na hamowni - według jego słów - również nie zapowiadały jakichkolwiek obaw w zakresie niezawodności.
A gdyby tego było mało, dużym mankamentem nowego bolidu Ferrari są też długie przejazdy, które już na samym starcie rywalizacji pozostawiają wiele do życzenia na tle głównych rywali.
- Wygląda na to, że Red Bull znalazł coś, jeśli chodzi o tempo wyścigowe. Pod względem tempa kwalifikacyjnego są do nas podobni, więc przynajmniej wczoraj udało nam się uzyskać zbliżony czas. Niestety potem przechodzimy do wyścigu, gdzie na każdym okrążeniu tracimy sekundę. To ogromna strata. Musimy więc poważnie popracować nad tym i nad naszą niezawodnością.
- Po testach mieliśmy nadzieję, że nasze przewidywania były błędne. Niestety jednak mieliśmy rację. Jesteśmy za nimi daleko w tyle, jeżeli chodzi o tempo wyścigowe. Można było się tego spodziewać.
- Uważam, że trzecie miejsce było w naszym zasięgu. Mieliśmy wystarczającą przewagę nad chłopakami z tyłu i dobrze radziliśmy sobie na ostatnim stincie. Bahrajn to również bardzo specyficzny tor, więc mam nadzieję, że obraz może się jeszcze trochę zmienić w następnym wyścigu, aczkolwiek nie możemy polegać wyłącznie na tym.
- Są pewne pozytywy, ale trudno patrzeć na nie w dzień, kiedy nie kończysz zawodów. Podjęliśmy dobrą decyzję w kwalifikacjach i mieliśmy bardzo udany start. Niestety brakuje nam prędkości i niezawodności.