Monakijczyk przyznał, że liczy się z czarnym scenariuszem, w którym nie będzie mógł wykorzystać elementów z Bahrajnu.

Kierowca Ferrari zostanie przesunięty o 10 pozycji na starcie GP Arabii Saudyjskiej za użycie trzeciej elektroniki sterującej (ECU). Dwie poprzednie uległy awariom podczas otwarcia sezonu na torze Sakhir - jedna po kwalifikacjach, a druga w wyścigu. Nieznana jest jednak skala tych uszkodzeń. Gdyby udało się dokonać napraw, sytuacja Charlesa nie byłaby taka zła, gdyż rywali zapewne również czekają kary.

Jego położenie stanie się jednak trudniejsze, gdy obie ECU nie wrócą do puli. Jasne jest, iż w celu ukończenia sezonu potrzebna będzie mu przynajmniej jeszcze jedna sztuka, co zagwarantuje kolejne cofnięcie na polach. Pocieszający może być fakt, iż zgodnie z przepisami następne wymiany elektroniki będą wyceniane na +5 miejsc.

Pierwszego dnia aktywności w Dżuddzie kierowca przyznał, że spodziewa się właśnie takiego rozwoju wydarzeń. - Mieliśmy problemy w obu elektronikach sterujących, więc musimy przyjąć karę - mówił Leclerc dla Sky. - Rozumiemy te usterki, ale ich skutkiem będzie przesunięcie na starcie. Nie uważam bowiem, że te komponenty będą ponownie wykorzystywane. Nie mamy jeszcze potwierdzenia, ale sądzę, że nie [wrócą do puli].

Leclerc zakłada, że straci komponenty silnikowe z Bahrajnu

O skomentowanie zajścia z Bahrajnu proszony był też Carlos Sainz. Chociaż awaria nie dotknęła jego bolidu, on również nie jest w pełni spokojny.

- Kara w drugim wyścigu to nie jest coś, czym chcesz zacząć sezon. Po zepsuciu się akumulatorów i elektroniki podczas pierwszego weekendu nie jesteśmy zadowoleni oraz uznajemy to za słabość. 

- Widzieliśmy tę usterkę pierwszy raz od bardzo, bardzo dawna. Daliśmy się zaskoczyć. Wprowadzamy już rozwiązania i jestem całkiem pewny, że możemy naprawić to w niedługim czasie. To zła sytuacja, ale możemy tylko patrzeć w przód oraz upewnić się, że w ten weekend będziemy bardziej konkurencyjni. 

- Mam nadzieję [że dołączymy tu do walki o podium]. Tor jest zupełnie inny niż w Bahrajnie. Mamy tu inny asfalt, szybkie sekcje i inne poziomy docisku. Jest trochę różnic i mam przeczucie, że będziemy mocniejsi. Czy aż tak, aby pokonać Red Bulla? Patrząc na to, jak szybcy byli w Bahrajnie, będzie to ekstremalnie trudne. Chcę jednak pozostać optymistą i czuję, że mogę tu wrócić na podium.

Mimo sporej ostrożności swoich szans w charakterystyce Jeddah Corniche Circuit, która powinna lepiej pasować modelowi SF-23, upatruje też Leclerc.

- Na papierze może i wygląda to lepiej, ale nie wiadomo, bo samochód Red Bulla może się łatwo dopasować do tego obiektu i również tu być ekstremalnie konkurencyjny. Naszą słabością w Bahrajnie było tempo wyścigowe i degradacja ogumienia. Dużo nad tym pracowaliśmy i jestem pewny, że wykonamy krok do przodu. Na tym torze degradacja nie jest takim problemem, co powinno nam pomóc.