Charles Leclerc po odniesieniu zwycięstwa w GP Bahrajnu przyznał, iż pod sam koniec wyścigu czuł się na tyle pewnie, iż pozwolił sobie na lekki żart w stronę swojego zespołu. 

Monakijczyk ma za sobą fantastyczny weekend na torze Sakhir, podczas którego udało mu się zgarnąć klasycznego hat-tricka - pierwsze pole startowe, zwycięstwo i najlepszy czas w wyścigu. 

Leclerc na dystansie niedzielnej rywalizacji był poza zasięgiem swoich rywali. Wyjątkiem była jednak sytuacja po pierwszym pit stopie, gdzie wskutek podcięcia Red Bulla uwikłany został w ostry pojedynek z Maxem Verstappenem.

Leclerc

Ostatecznie to reprezentant Ferrari wyszedł zwycięsko z tej batalii, po czym systematycznie udawało mu się zwiększać przewagę nad Holendrem. Do kolejnego bezpośredniego starcia mogło dojść pod sam koniec ścigania w momencie zakończenia okresu neutralizacji, jednakże w tym przypadku lidera Byków zastopowały narastające problemy z bolidem. 

Dramat w końcówce to coś, co z Bahrajnu dobrze pamięta Leclerc. Trzy lata temu, już w drugim wyścigu w Ferrari, jechał on tam po swoje pierwsze zwycięstwo, ale po zdominowaniu 3/4 rundy miał usterkę silnika.

Tym razem wszystko było już w porządku, a tuż przed metą zawodnik postanowił zażartować z tej sytuacji, używając bardzo podobnego komunikatu co w sezonie 2019.

- Pod koniec wyścigu pozwoliłem sobie na drobny żart, mówiąc, że dzieje się coś dziwnego z silnikiem. Zapewne inżynierom się to nie spodobało, ale to było śmieszne.

- Miałem to w głowie przez ostatnie 10-15 okrążeń, licząc, że nie pojawią się żadne problemy z niezawodnością. Widziałem też, co stało się z Maxem, dlatego też miałem nadzieję, że mój samochód wytrzyma do końca.

leclerc

- Jestem niesamowicie szczęśliwy - dodał. - Ostatnie dwa lata była dla nas bardzo trudne, aczkolwiek wiedzieliśmy, że ten rok będzie dla nas wielką szansą. Oczywiście nie był to łatwy wyścig. Po pierwszym postoju Max znalazł się bardzo blisko i musiałem się upewnić, że będę w stanie go wyprzedzić. Cały czas byłem jednak zadowolony z mojego tempa. 

- W końcówce pojawił się samochód bezpieczeństwa, którego oczywiście sobie nie życzyłem. Udało mi się jednak zaliczyć udany restart, co dało mi nieco marginesu, aby móc do końca zarządzać wyścigiem. 

- Chłopaki wykonali fantastyczną robotę, budując ten niesamowity samochód. Dzięki tej konstrukcji zaczynamy mistrzostwa w możliwie najlepszy sposób, bowiem udało nam się wywalczyć pole position, zwycięstwo i najlepszy czas w wyścigu oraz dublet wspólnie z Carlosem.  

- Nie mogliśmy liczyć na nic lepszego, więc dziękuję wszystkim, którzy wspierali nas przez ostatnie dwa lata. Nie było łatwo, ale to niesamowite uczucie, gdy jesteśmy znowu na szczycie.

Swoimi spostrzeżeniami na temat pierwszej rundy mistrzostw świata podzielił się również szef składu, Mattia Binotto.  

binotto

- To dla nas fantastyczny wyścig. Charles przez cały dystans umiejętnie bronił prowadzenia i bardzo przyjemnie obserwowało się jego walkę o zwycięstwo - stwierdził Włoch. 

- Pod koniec rywalizacji postanowiliśmy pozostać na torze na pośredniej mieszance, bowiem według naszych symulacji Verstappen musiałby odrabiać do nas po dwie sekundy na okrążeniu, aby móc pod koniec zawodów zniwelować całą stratę wynikającą z postoju. To dość sporo.  

- Charles dobrze współpracował z ogumieniem i dobrze nim zarządzał, jednocześnie czuł się bardzo komfortowo, więc z naszej perspektywy odpowiednim posunięciem było trzymanie się z daleka od nerwowych i szybkich decyzji.

- W tym wszystkim mieliśmy też trochę szczęścia, ponieważ gdy dążysz do utrzymania pewnej pozycji na torze i nagle pojawia się samochód bezpieczeństwa, to z automatu wpadasz w stan przedzawałowy, zwłaszcza gdy do końca rywalizacji pozostało zaledwie dziesięć okrążeń.  

gp bahrajnu

- Osobiście spodziewałem się, że Red Bull będzie dysponował na tym obiekcie nieco większą przewagą. Mimo wszystko uważam, że i tak byli dość mocni w ten weekend. Podczas wyścigu prawdopodobnie zmagali się z defektem układu hamulcowego, aczkolwiek nie jest to nic pewnego. 

- Podczas pierwszego przejazdu Max był bardzo szybki. Jechał na używanym komplecie opon, a mimo to był w stanie utrzymać tempo Charlesa, który na tym etapie dysponował świeżą mieszanką. W tamtym momencie byłem szczerze zaniepokojony rozwojem wydarzeń. 

- Ostatecznie udało nam się jednak przejechać bardzo udany wyścig, a kluczem do sukcesu w tym przypadku było utrzymywanie regularności w czasach z okrążenia na okrążenie, co miało pomóc w dojechaniu do mety bez jakichkolwiek problemów.