Po zakończeniu rywalizacji na Albert Park sędziowie analizowali dwa incydenty. Ostatecznie żaden z kierowców nie został ukarany.
Pierwszą sprawą było wypchnięcie innego zawodnika z toru, jakiego dopuścił się Kevin Magnussen w walce z Fernando Alonso w końcowej fazie zawodów w zakrętach 3-4.
Hiszpan próbował kontrować atak Duńczyka sprytną zmianą linii w T3, dzięki której miał lepszą prędkość przed T4. Dwukrotny mistrz świata był wtedy po zewnętrznej, a jego rywal wykorzystał ten fakt i nie zostawił mu zbyt dużo miejsca na wyjściu, rozstrzygając batalię na swoją korzyść.
Obaj uczestnicy stawili się na rozmowie i przyznali, że w ich opinii było to po prostu twarde ściganie. Sędziowie zgodzili się z taką oceną i nie podejmowali żadnych działań.
Bez konsekwencji pozostawiono również niebezpieczne zajście z końcówki 25. okrążenia, przejechanego za SC. Podczas jazdy po prostej startowej Mick Schumacher mógł zakończyć swój udział w wyścigu, wpadając w tył Yukiego Tsunody. Szczęśliwie udało mu się zareagować wystarczająco szybko.
Na dywaniku z tego powodu stawili się nie tylko Niemiec i Japończyk, ale też jadący przed nimi Pierre Gasly. Sędziowie po ich wysłuchaniu stwierdzili, że incydent był wynikiem tylko tego, iż zawodnicy po prostu starali się utrzymywać temperaturę opon i hamulców, a do tego zwalniali w reakcji na auta z przodu. Żaden z nich nie popełnił przy tym wykroczenia.
W oficjalnym dokumencie zaznaczono jednak, że sposób, w jaki przyspieszają i zwalniają obecne maszyny, a także konieczność zarządzania ciepłem, kłócą się z wymogiem utrzymywania 10 długości bolidu do innego kierowcy w trakcie neutralizacji. Sprawa ta zostanie więc omówiona na kolejnych odprawach, by to uczestnicy rywalizacji wspólnie wypracowali rozwiązanie problemu.