Kevin Magnussen odniósł się do swoich kwalifikacji, tłumacząc nieco gorszy niż ostatnio wynik problemami z szyją.
Jeżeli ktoś uważa, że Formuła 1 to nie sport, a szczególnie taki wymagający od zawodników jak najlepszego przygotowania fizycznego, to ewidentnie nie ma o królowej motorsportów zielonego pojęcia.
Wystarczy przyjrzeć się treningom kierowców, aby zauważyć, że jazda samochodem w kółko wcale nie jest tak łatwa i przyjemna dla organizmu, jak to się niektórym wydaje.
Choćby roczna przerwa od F1 potrafi sprawić, że mięśnie zawodników, nawet tych, którzy wolne spędzali w innych seriach wyścigowych, wcale nie są w pełni przygotowane do ponownej jazdy najszybszymi samochodami świata, a zwłaszcza na tak wymagającym torze jak Jeddah Corniche.
Nico Hulkenberg po sobotnich kwalifikacjach stwierdził, że będzie to najtrudniejszy wyścig w jego karierze, a Kevin Magnussen opowiedział o trudach spowodowanych właśnie rocznymi wakacjami od treningów o najwyższej intensywności, jakie napotkał podczas czasówki.
- Moja szyja po prostu pękła w Q3 - mówił Duńczyk, cytowany przez The Race. - Nie mogłem już więcej jeździć. To trudne, gdy masz rok przerwy od ścigania bolidami Formuły 1, a potem trafiasz na tor taki jak ten. To świetny obiekt, ale nie byłem na niego zwyczajnie przygotowany.
O problemach z tymi partiami mięśni piąty kierowca z Bahrajnu mówił jeszcze na przedsezonowych testach, rozgrywanych dwa tygodnie temu na torze Sakhir. Nie jest zresztą żadnym odkryciem, że mięśnie karku są jednymi z tych, o ile nie tymi, które dostają największy wycisk w trakcie jazdy bolidem przy pełnej prędkości.
- Możesz położyć swoją głowę na zagłówku, ale tracisz wówczas wyczucie samochodu i wizualnie patrzysz w niewłaściwym kierunku, więc to nie jest w porządku.
- Byłem jednak zmuszony tak robić, bo inaczej moja szyja by nie wytrzymała. Cieszę się, że nie jechałem w tamtych treningach, bo mój kark byłby wykończony jeszcze przed kwalifikacjami - zażartował podwładny Gunthera Steinera.
Stwierdził on natomiast, że we wczorajszej sesji możliwości samochodu sięgały znacznie ponad osiągniętą przez niego 10. lokatę, co daje nadzieję na lepszy wynik w wyścigu. K-Mag oprócz szyi będzie miał podczas niego obciążone również barki, na których będzie samodzielnie dźwigał całego Haasa po wycofaniu Micka Schumachera w związku z jego wypadkiem z kwalifikacji.
- Wydaje mi się, że w samochodzie drzemał potencjał na P5. Do piątej lokaty straciłem zaledwie pół sekundy, przy czym moje najlepsze okrążenie było na używanych oponach, a przy okazji to nie było zbyt dobre kółko. Zespół było stać na P5, ale mnie nie.
- Czuję, że to jeden z „moich” torów, a poza tym bolid jest tutaj fantastyczny. Wierzę, że będę w dobrej formie. Będę musiał wykorzystać całą wolę walki, jaką w sobie mam.
- W wyścigu jedziesz trochę wolniej, więc to znacznie pomaga. Chodzi po prostu o te prędkości... Zakręty 6 i 7 i sekcja 8-9 to piekło, jeśli nie jeździłeś bolidem F1 przez rok - zakończył były zespołowy partner Romaina Grosjeana.