Kevin Magnussen w wielkim stylu powrócił za kierownicę bolidu Formuły 1, notując świetny początek swojej drugiej przygody z Haasem. Po kwalifikacjach na torze Sakhir odniósł się do ostatnich wydarzeń, które określił mianem prawdziwej kolejki górskiej.
Magnussen zdołał wywalczyć siódmy czas w otwierającej sezon 2022 czasówce, wyprzedzając finalnie m.in. George’a Russella oraz pewnie pokonując w wewnętrznym pojedynku Micka Schumachera, który uplasował się na 12. pozycji. Jeszcze wczoraj Duńczyk nie chciał wierzyć w bycie w okolicach Mercedesów i uważał taką okoliczność za dziwną.
Co więcej, jak wyjawił, podpisując kontrakt nie miał pojęcia, że od najgorszej ekipy sezonu 2021 dostanie aż tak konkurencyjny sprzęt. Jest to o tyle ciekawe, że będąc jeszcze poza F1, Kevin zapierał się rękami i nogami przed niebyciem w czołówce, a gdy tylko pojawiła się okazja na powrót, podjął decyzję bez żadnych konkretnych zapewnień.
- [Guenther Steiner] niczego nie obiecywał - a mógł z łatwością to zrobić. Mieli dobre przeczucia co do pracy, jaką wykonali nad samochodem, ale po Barcelonie nie było zbyt wiele do pokazania. Rozmawialiśmy o tym, a on powiedział, iż myślą, że mają całkiem przyzwoity bolid. Niczego jednak nie gwarantował, więc to po prostu szaleństwo.
Od czasu drugiej tury zimowych testów samochód Haasa sprawia wrażenie solidnej konstrukcji, dzięki której kierowcy stajni z Kannapolis liczą się w walce z innymi zespołami środka stawki. Pierwsze w tegorocznej kampanii kwalifikacje udowodniły, że zaskakująco dobre tempo bolidu amerykańskiej ekipy w treningach nie było dziełem przypadku.
Chociaż K-Mag doświadczył w trakcie Q2 drobnych problemów z autem, a niezawodność maszyny VF-22 wciąż stanowi znak zapytania, powracający do F1 zawodnik nie ukrywał zadowolenia po uzyskaniu mocnego wyniku.
W rozmowie z telewizją Sky Sports opisał również, jakie uczucia towarzyszyły mu w ostatnim czasie, gdy dowiedział się o możliwości ponownego nawiązania współpracy z Amerykanami po zwolnieniu Nikity Mazepina.
- To był ogromny rollercoaster począwszy od otrzymania telefonu od Guenthera [Steinera], bycia naprawdę zaskoczonym, a następnie starania się, aby stało się to rzeczywistością. Były pewne przeszkody, które musiałem rozwiązać, i było to już trochę nerwowe.
- Potem przyjechałem tutaj, po raz pierwszy prowadziłem samochód i zaczął boleć mnie kark. Zawsze masz nadzieję, że bolid spisuje się dobrze, ale nigdy tak naprawdę tego nie wiesz. Najpierw mieliśmy testy, a później napotkaliśmy problem w kwalifikacjach, przez który mogliśmy nie wyjechać w Q3. Co za kolejka górska!
- Czułem się niezmiernie szczęśliwy, że znalazłem się w tej sytuacji i mam dobry samochód w Formule 1 - to znakomita zabawa. W treningach mieliśmy dobre tempo na dłuższych wyjazdach, ale tak naprawdę nie wiesz, jaki program realizują inni przez moc silnika, paliwo i inne rzeczy. Na pewno nie było źle na długich przejazdach.
- Startując z P7, jeśli jesteś w stanie to zrobić, możesz zdobyć punkty. Powiedziałbym, że największym problemem jest niezawodność, ale mamy nadzieję, że możemy dotrzeć na metę.